odfajkowany hurtem . Dzieciaczki przyjechały ze słodyczami , laurkami i gadżecikami robionymi samodzielnie. Od starszego wnusia dostaliśmy zakładki do książek i laurki , od wnusi przyciski do papieru , dla mnie z serduszkiem , dla dziadka z wąsami ( dziadkowymi, bo dziadek ma wąsy ) . Pokażę jak tylko uda mi się znów ściągać fotki z telefonu , bo wgrała mi się jakaś aktualizacja na komputer i za nic nie chce z telefonem współpracować.
Na obiadek zrobiłam wołowinę z mandarynkami a na deser mnóstwo chruścików. Na te chruściki wszyscy wrzasnęli z radości . Wsunęli wszystko ; nie zostało ani trochę wołowiny i ani jeden chruścik. I dobrze , bo o to chodziło . Dziaciaczki pojechały do drugich babć i dziadka , a my odpoczywamy i dalej kombinujemy z łazienką . Młodzież się przydała , bo trochę mężusiowi na koncepcję wpłynęli.
Zaczyna nam się sypać choinka, trzeba będzie rozebrać , ale do najbliższej soboty musi jeszcze postać .
Jednym słowem było tak jak powinno być. Wnuki z laurkami babcia z ciastkami a dziadek od zabawy. Choinka ma prawo już się sypać. Jej czas minął
OdpowiedzUsuń:)**.
Minął , minął , ale my lubimy mieć choinkę więc te parę dni jeszcze przytrzymamy.
OdpowiedzUsuń