Tak poza tym to niedziela również zeszła mi na pracach domowych
. Stan spiżarni powiększyłam o sześć słoiczków konfitur z czerwonej
porzeczki.
Zadzwoniła moja kuzynka . Nie odzywała się kilka miesięcy ( ja
do niej też nie , ale to przez nadmiar spraw) . Ich syn się żeni , ślub za
tydzień . Nie zdążyli rozesłać zawiadomień . Nie przejęłam się tym szczególnie
. Ale jest usprawiedliwiona ; rozchorowała się na grypę ; dwa tygodnie w łóżku
i jeszcze nie doszła do siebie , a jej młodsza siostra miała poważny wypadek
rowerowy, chodzi z podrutowaną szczęką . Pomagała jej trochę . Mieszkamy 15km
od siebie , ale ciężko się skontaktować . Każde z nas zagonione. I nasze matki
też jakoś zaprzestały wzajemnych kontaktów. Jak znam życie z powodu mojej. No
cóż przywykłam już do tego, że rodzinka zbyt zażyłych kontaktów z sobą nie
utrzymuje ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz