jak mi doradzała Lucia. Właściwie to cały dzień sprzątałam mieszkanie . Takie generalne porządki z myciem okien i odstawianiem mebli . Przy okazji pranie firanek . Dawno takiego gruntownego sprzątania nie robiłam. Zostały mi do pomycia lampy i pranie pokrowca z naszego małżeńskiego materaca. Lampy jak lampy , mężuś pozdejmuje , ja umyję i gotowe . Wypranie pokrowca to już większy wyczyn. Lato długie , kiedyś się zmobilizuję . Na koniec zrobiłam jeszcze 2 słoiki kompotu z czereśni.Kiedy ja sprzątałam mężuś został bohaterem w swoim domu i zainstalował kupione kilka dni temu żaluzje. I to był dobry pomysł, dawno powinniśmy byli to zrobić . Od razu odczuliśmy różnicę ; słońce tak nie wygrzało mieszkania jak to zwykle było w lecie.
Płytki w nowej , biurowej łazience ułożone. W poniedziałek dowiozą nam podłogowe . Koniec budowy już bliski.
Ciasta nie upiekłam , choć mam przygotowany agrest . I nie upiekę . Teściowa młodszego synalka ma dziś imieniny , zadzwoniłam z życzeniami i zaprosiła nas jutro na kawę. No to piec nie będę , bo nikt tego nie zje. No i to by było tyle na dziś . Kolejny dzień minął . Teraz chyba usiądę z książką na kanapie .
Siadaj siadaj na tej kanapie bo zapracowałaś. Buziaki
OdpowiedzUsuńI to jak ! Ale dawno takiego błysku nie miałam
Usuń