pojechać do Torunia . Tak po prostu na łazęgę po starówce , wypicie kawy w jakiejś klimatycznej kawiarence i zakup toruńskich pierniczków. I pojechaliśmy , zaraz po niedzielnym obiedzie. Wyprawę zrealizowaliśmy zgodnie z założeniem . Pokręciliśmy się po starym mieście podziwiając kamieniczki , pospacerowaliśmy po Bulwarze Filadelfijskim , zjedliśmy pyszny deser w kawiarence wśród starych murów - stanowczo zbyt duży i zbyt dużo kalorii , ale skoro już jechaliśmy tyle kilometrów ... Pyszny był . Kupiliśmy kilka gatunków pierniczków i właściwie dzień się skończył. Trzeba było wracać do domu. Dotarliśmy parę minut po 21.00. Miłe popołudnie.
Przez ten wyjazd nie skończyłam swetra , Zostało mi dosłownie kilka rządków. Siłą rzeczy nie zdążyłam też obrobić fotek ale dzień był tego wart.
Ja strasznie lubię takie wyprawy " z marszu". W Toruniu jestem zakochana i zawsze mówię, że to miasto w którym mogłabym mieszkać. A sweter ma czas bo zaczyna się " babie lato " chyba. Chyba, że to lato tak pieknie z nami się żegna. Całusy
OdpowiedzUsuńZnów ciepło , ale rano sweterek wskazany .
UsuńTeż robimy sobie takie wyprawy , teraz szczególnie często , jak tylko wolną niedzielę mamy i nareszcie mogę powiedzieć , że w koło jest tyle piękna . Wczoraj był Tykocin i jego uroki . Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńMyostatnio niestety bardzo rzadko , bo albo mamy jakieś zajęcia babciowo-dziadkowe albo nie chce nam się ruszyć po tygodniu pracy.
UsuńTeż robimy sobie takie wyprawy , teraz szczególnie często , jak tylko wolną niedzielę mamy i nareszcie mogę powiedzieć , że w koło jest tyle piękna . Wczoraj był Tykocin i jego uroki . Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń