ta kalendarzowa . Za oknem też dziś wiosennie ; słońce świeciło już od wczesnego ranka i temperatury mocno na plusie , bo aż 10 stopni. Zdziwiłam się , bo już nowy miesiąc , jakoś mi uleciało,że luty ma 28 dni...
Rosołek zjedzony. Została garstka makaronu ( dosłownie ) i rosołu tyle, że się jedna osoba nie naje. W trakcie kręcenia się po kuchni upiekłam jeszcze placek na młodziach z kruszanką i cukrym ( placek drożdżowy z kruszonką, posypany cukrem zaraz po wyjęciu z pieca- wielkopolska klasyka) . Placek na szybko , bez dodatków i pilnowania proporcji . Wyszedł pyszny - wysoki i puszysty. Zostały dwa kawałki.
Dzieci bawiły się w sypialni, łóżko robiło za campera ; jeździli na wycieczki ( to ich ulubiony plac zabaw u babci i dziadka ) a my obejrzeliśmy film "Snajper" znaleziony w necie. Oparty na faktach, trudny i bardzo brutalny - jak wojny , które się toczą na Bliskim Wschodzie. I jak spaczone życiorysy i okaleczona psychika tych , co biorą w tym udział . Bardzo dobry film, dawno żaden tak mnie nie wciągnął jak ten. Warto było go zobaczyć.
A teraz luzik , kuchnia ogarnięta po tym nalocie rodzinnym i chwila na odpoczynek. Jutro kolejny pracowity dzień.
A ja obejrzałam stary z 1935 roku film, który oczywiście znam . " Ada to nie wypada". Wpadłam w przedwojenne klimaty.
OdpowiedzUsuńWracając z ogrodu kupiłam ogromne ciastka czekoladowo- wiśniowe. czyli co straciłam to nadrobiłam . I jak tu tę nadwyżkę zgubić. :)
Ale takie ciacho wiśniowo - czekoladowe jest pyszne więc mniejsza o te nadwyżkę .
OdpowiedzUsuń