Coś się dzieje . Na budowie; zadzwonili z energetyki. Jutro chcą się spotkać na działce ustalić położenie szafki przyłączeniowej . Znaczy się dobrze tydzień się zaczął .
Chłopaki kończą duży kontrakt . Jeszcze tylko jutro i mogę liczyć kasę . Następne już czekają.
Myślałam parę spraw załatwić w mieście , ale skończyło się na wizycie u księgowej, w ksero ( mam swoje , ale potrzebowałam pomniejszyć z bardzo dużego formatu rysunek ale aż takich dużych nasza kopiarka jednak nie posiada) i w punkcie usługowym. Zaniosłam marynarkę mężusia do czyszczenia i nowe spodnie do podwinięcia. No i musiałam wracać do biura, bo jak zwykle rozdzwonił się telefon i spodziewałam się serwisanta. Kurtek roboczych od gościa , który robi nadruki odebrać nie zdążyłam, leżą tam już tydzień. Może jutro. A jutro też się luzacko nie zapowiada. Spraw mnóstwo.
Popołudnie w domu też bez zajęcia nam nie minęło. Mężuś programuje zdalnie sprzęt a ja wyprasowałam całą górę prania ; pościel , 11 mężowskich koszul, swoją bluzkę , obrus i sukienkę wnusi, co było nie złym wyczynem , bo sukienka na falbaniastej halce , a wiadomo jak się prasuje falbanki, żeby się ładnie układały.Na szczęście nie złą szkołę w tym względzie zaliczyłam w bardzo wczesnej młodości, bo u babci wszystkie poszwy na poduszki i jaśki miały sute falbany ; nie zapomniałam .
Zamówiłam niebieską włóczkę na czapkę dla wnusia i żeby nie przedrażać kosztami przesyłki dodatkowo motek żakardowej włóczki w ostrych kolorach na komin dla wnusi ( a jakże , nowe babciowe zadanie) i drugi duży w kolorze pomarańczowym , na szaliki kibica dla maluchów . Dostaliśmy szaliki w barwach naszej podopiecznej drużyny siatkarzy, ale duże . A drużyna wygrała w sobotę pierwszy w tym sezonie mecz pierwszoligowy ( na końcu poprzedniego sezonu wylądowali na siódmym miejscu , tak od razu ,w roku w którym do pierwszej ligi weszli ) i to w trzech setach. Dobrzy są , nie marnują kasy sponsorów.
Za oknami coraz piękniejsza , złota , polska jesień .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz