Kolejny intensywny dzień się kończy. Skąd się te wszystkie sprawy do załatwienia biorą ? Nie pojęte...
W pracy jak w pracy - tępo olimpijskie , a przed nami jeszcze październik , listopad i grudzień , które są intensywne z natury rzeczy przynajmniej w naszej branży. Wolę na zapas nie myśleć co nas czeka. Sprawy budowlane wloką się i wloką . Facet od płotu już dwa razy przekładał spotkanie w sprawie rozliczenia ( zawalony robotą i na zebrania partyjne chodzi , w związku z wyborami) a urzędnicy z gminy raczyli przysłać pismo,że wpłynął nasz wniosek o wydanie warunków technicznych . Zajęło im to prawie miesiąc ... I na to idą nasze podatki!
Przemyślałam ; nie noszone ciuchy wystawiam na tablicy . Może dostanę choć parę złotych , a wydać do opieki społecznej trochę mi szkoda , bo dobrej jakości i nie zniszczone.. Te "odzyskane " żakiety też . Obejrzałam je dziś raz jeszcze i nie , nie podobają mi się . Torebkę zostawiam . I tak wszystkie papiery noszę w torbie od laptopa , a książkę zleceń zostawiam w biurze , a i tak coraz mniej potrzebna , bo zlecenia przychodzą meilami więc je sobie drukuję.. Pozostałe rzeczy ,które noszę w torebce zmieszczę .
Przemeblowałam po raz kolejny szafy z ciuchami., letnie powędrowały na górną półkę , zimowe na środkową , a jesienne na dolną . Przy okazji jeszcze kilka skasowałam., w tym dwie ulubione spódnice dżinsowe . Po włożeniu zjeżdżają ze mnie nawet zapięte. Sporo tego tłuszczyku zgubiłam .
Rano urwałam się na targ. Grzyby były ale dość marne . Kupiłam tylko trochę warzyw i owoców i pierwsze w tym roku orzechy laskowe. ładnie uzupełniają jesienną dekorację .
Hania nadrobiłam Twoje jesienne wpisy. To teraz może kolej na żołędziowe ludziki. Mają gotowe czapeczki z antenką. Gratuluje powrotu do linii sprzed lat. A ciuchy nigdy, już później nie są tymi samymi. Odnowienie garderoby jeszcze Cię zmotywuje . Buziaki
OdpowiedzUsuń