Sobotnie przedpołudnie w biurze
Dyskont: z parkingu rusza czarne
maserati ( tylko dwa takie egzemplarze są w naszym mieście ) –
jeden z naszych klientów i jeden z najbogatszych ludzi w mieście .
Niedawno spodobała mu się marynarka mojego mężusia , nawet spytał
czy to wełna . Trochę mają przewrócone w głowach na punkcie
jakości i marek , ale w sumie nie narzekamy na nich – wciąż mamy
zlecenia i dobrze za to płacą . Co nie zmienia faktu ,że po zakupy
jeżdżą do dyskontu. Nie tylko oni zresztą ; w tym samym sklepie
widuję i naczelnika urzędu skarbowego i różnych znanych w mieście
biznesmenów , starostę powiatu i nawet konsula honorowego Królestwa
Belgii . Ludziom w naszym mieście dobrze się żyje , ale jakoś
kasa na mózg się nie rzuca , przynajmniej większości z nich.
Rynek : z trudem udało mi się znaleźć
miejsce do parkowania mimo,że to dopiero parę minut po ósmej .
Stoi już scena , rząd wypasionych motocykli , obok szpaler ich
właścicieli stylowo odzianych w czarne skóry , panterki i bandamy
. Za chwilę na płytę wjeżdża ambulans- stacja krwiodawstwa i bus
przystosowany do przewozu krwi.. Po drugiej stronie rynku zbiera się
powoli drużyna wojów słowiańskich grodu Grzybowo . Zapowiada się
w mieście impreza – początek sezonu motocyklowego. Od kilku lat
„Urodzeni By Jeździć ”organizują takie właśnie imprezy na
początek i koniec sezonu , połączone z oddawaniem krwi. W sumie
pozytywna inicjatywa i atrakcja dla miasta .
Peryferia i ścieżki rowerowe ; jakaś
mania uprawiania sportu . Co kawałek jakiś miłośnik jogingu ,
rowerzysta albo albo nordic walking . Jeszcze kilka lat temu
spotykało się czasem pojedyncze osoby . Dzisiaj są wszędzie ,o
każdej porze i w każdym wieku.. Może to znak czasu , albo statusu
materialnego , może moda ?
Biblioteka: zaszłam tam wczoraj w
środku dnia w sprawach służbowych . Nie przypuszczałam ,że tylu
ludzi z tego przybytku korzysta. W czytelni siedziało ze 6 osób
przy komputerach i stolikach z gazetami i książkami w rękach
.Kilkoro innych buszowało wśród regałów , a i w sali dziecięcej
było kilka mam z maluchami . A mówi
się ,że spada zainteresowanie słowem pisanym .
Kupiłam książkę na majówkę „
Spiżowy Łabędź” - powieść osadzona w średniowieczu ( kto
powiedział ,że na urlopie muszę czytać kolejne opracowanie
popularno - naukowe). Kupiłam na poczcie w ichnim minimarkecie
pocztowym . To pewna nowość ; wszelkie pocztówki , telegramy ,
koperty , przybory do pisania , malowanki dla dzieci , serie
filatelistyczne, oraz książki i czasopisma są wystawione na
regałach w holu głównym jak w markecie . Nic nie ginie , każdy
kto chce coś kupić wybiera z półki i podchodzi do okienka jak do
kasy. Jak to wprowadzili na początku roku , myślałam ,że się nie
sprawdzi .
Plany na dzisiejsze popołudnie :
przeróbki wnusinych sukienek , ewentualnie robótki decoupagowe jak
mi starczy czasu..I może jakaś przejażdżka rowerem – sezon pora
zaczynać . I prasowanie koszul mężusia oczywiście. Póki co
siedzę w biurze – posprzątałam i właściwie nie mam dziś nic
więcej pilnego do roboty.
Lista rzeczy do spakowania na majówkę:
Kije do Nordic Walking
Książka dla mnie + bajki dla dzieci
( babcia zamierza dzieciom poczytać )
Stroje kąpielowe ( na wypadek złej
pogody – zaliczy się akwapark w Chojnicach jakby co )
Rowery
Czajniczek bezprzewodowy ( na wszelki
wypadek )
Aparat fotograficzny
Kilka pendrivów z muzyką
Dobre winko
Szary notes i coś do pisania
Parę ciuchów + peleryny
przeciwdeszczowe
Jak znam życie to mężuś zapakuje
jeszcze stos baterii do aparatu , tablet , smartfon , kilka kart SD i
przynajmniej jeden laptop zabiorą wspólnie z chłopakami ( bo jak
by co to zdalnie możemy jakąś awarię u klienta opanować ) i
czasopisma techniczne.
P.S. Póki co , przejażdżka rowerami odpadła ; z powodu ulewy , nie wygląda, żeby miało się przejaśnić .
P.S. Póki co , przejażdżka rowerami odpadła ; z powodu ulewy , nie wygląda, żeby miało się przejaśnić .
U mnie tez pogoda sprawila zawod... zakupy zdolalam zrobic pomiedzy deszczem tak wiec parasolki nie otwieralam. czytam sage dziejaca sie w Nowej Zelandii... a przyszly tydzien mam zajety opieka nad mama mojej szwagierki, ktora jedzie na tydzien na wycieczke do Ziemii Swietej. Tak, ze od poniedzialku do niedzieli mam ruch w interesie ... liczmy na powrot slonca :)
OdpowiedzUsuńA ja już żyję wyjazdem .Nie pamiętam kiedy byłam na jakimś wyjeździe .
OdpowiedzUsuńTylko nie zapomnij, że jesteś na rzut beretem. Nie wyobrażam sobie, abyśmy sie nie spotkały, tzn. zapraszam na wycieczkę krajoznawczą do MBD! :-)))))
OdpowiedzUsuńPamiętam i doczekać się nie mogę . Odezwę się jak już zawitamy w okolice.
Usuń