Zmarł dziadek młodszej synowej. Dziś był pogrzeb. Smutne to ale lepiej dla Niego i dla Babci J.. Jego, po ponad trzech latach leżenia , już żadne ziemskie dolegliwości nie dotyczą i nie gnębią a przemiła , zawsze uśmiechnięta Babcia J wreszcie odpocznie od ciężkich obowiązków. Z podziwem patrzyłam jak dzielnie znosiła ciężką sytuację , nie tracąc pogody ducha.. A jakie ładne rzeczy robiła na szydełku, wypełniając sobie długie godziny czuwania nad mężem chorym na Alzhaimera ! Tak to już na tym świecie jest . Śmierć od zawsze wpisana w życie i nic tego nie zmieni.
Idzie w lepszą stronę . Ciężkie sprawy prawie na prostej a zleceń przybywa. Już nawet mam zapytania o tematy przyszłoroczne.
Za oknami jesień , choć do kalendarzowej jeszcze prawie cały tydzień . Pada i pada od soboty ( no, z małymi przerwami) i zimno jakieś listopadowe. Kuchnia pachnie mi zupą grzybową - niestety z mrożonej mieszanki , bo grzybów w tym roku nie ma., ale jesień bez zapachu zupy grzybowej się nie liczy więc musi wystarczyć choć taka namiastka..
W piątek mężuś na gościnne występy do Radomska jedzie . Nawet mam ochotę się zabrać z nim, w Radomsku nie byłam . Do roboty tam nie będę nic miała , ale dla odreagowania by się przydało. Z drugiej strony roboty mam wciąż tyle,że chyba jednak nie pojadę .
No , dość tego dobrego - muszę do sklepu wyskoczyć i prasowanie czeka .
Wszystkim, którzy zajmują się chorymi na Alzheimera nalezy się medal!
OdpowiedzUsuń