Sobota w deszczu . Właściwie niczym nie różni się od innych . Rano zakupy, jakieś domowe porządki i przepierki .Potem biuro , obiad i znów domowe drobiazgi. Wyskoczyłam też na działkę po rabarbar i bez. Za wiele jeszcze nie wyrosło. Bez dopiero zaczyna rozkwitać , rabarbar zagospodarowała moja matka ( zawsze lubiła i jak tylko się pojawiał gotowała kompot w ilości dla kompanii wojska) ale na mały placek wystarczyło. Zaczyna też rozkwitać konwalia. Urwałam mały bukiecik. . Pachniało by pięknie w mieszkaniu, gdyby nie lakier podłogowy. Ciąg dalszy naprawiania podłogi. Mężuś kontynuuje karierę bohatera we własnym domu. W piecyku piecze się placek z rabarbarem. Ciekawam jak się uda, bo po raz pierwszy robiłam ciasto w moim wypasionym robocie i po raz pierwszy piekę drożdżowy w nowym piekarniku.
Z innych spraw to zostałam wrobiona przez starszą synową naprawy krawieckie i poprawki. ciuszków . Od czego są teściowe. Zrobiłam . Jeszcze tylko muszę nad kurteczką wnusi popracować , ale to wymaga czasu. Dziecko jakimś cudem wyrwało sobie rękaw ??????
Jutro zamierzam wypoczywać i nie myśleć o kolejnym tygodniu ( zapowiada się bardzo ciężki ) .
Teściowa choruje- bóle w nogach i kręgosłupie jej nie minęły, przyplątały się też jakieś sprawy z nerkami. Wiek , niestety. A lekarze mało się przykładają do pracy w takich przypadkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz