Za oknem pożądany deszcz majowy. Powietrze pachnie upojnie i właściwie nic nie powinno psuć nastroju i relaksu weekendowego , ale jak wiadomo rzeczywistość skrzeczy.
Poza tym , obserwacje jakie dziś poczyniłam:
-wszyscy gdzieś się śpieszą , kręcą się , biegają , pędzą z obłędem w oczach , jakby świat miał się skończyć
- wszyscy gadają przez komórki ; na ulicy , w autach , w sklepach , na poczcie ; dziś chyba padł w mieście i okolicy rekord w gadaniu przez komórki
-koszyki w marketach wypełnione tzw. zdrowym jedzeniem : ryby, krewetki, mnóstwo warzyw , soki owocowe ; społeczność mądrzeje a może tylko się bogaci? ( mnie tam żadne stwory pływające nie kręcą , co innego warzywa i owoce ) . tylko po jaki czort hurtowe ilości wszystkiego ?
-miasto opanowała jakaś psychoza rowerowa - nawet miejscowy tygodnik serię artykułów ma zamiar wydrukować ( w tym tygodniu pojawił się drugi artykuł) a rowery w sklepach i marketach idą jak woda.
Z innych spraw : przedszkole wnusi organizowało dziś na rynku dzień optymizmu . Maluchy przebierały się za tęczę ( każda grupa w innym kolorze ) , przeszły przez miasto śpiewając a na koniec zaprezentowały mieszkańcom program artystyczny ; optymistyczne tańce i piosenki.
Starsza Synowa ma wreszcie dobre wyniki ; dobre jak na osobę z przeszczepioną nerką oczywiście.
Młodsza młodzież kupiła sobie nowe rowery . Bardzo porządne.
Plany na jutro nie wielkie ; jeśli nie będzie padać , to mycie okien w kuchni i mała wyprawa na działkę młodzieży po rabarbar do placka i na kompot i może bez. W całym mieście wiosna szaleje od bzów - jak w balladach Okudżawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz