piękna i bardzo droga broszka , bursztyn oprawiony w srebro , od spodu ręcznie rzeźbiony profil dziewczynki . Kupił mi dziś mój mężuś. Ot tak sobie , bo powiedziałam ,że chciałabym mieć kameę. Niby,że to prezent na bliskie urodziny . Myślał o czymś złotym , ale przy stoisku z wyrobami ze srebra i bursztynu zobaczyłam te kamee . Przyznaję ,że od dawna mi się marzyło posiadanie takiej broszki , ale myślałam raczej o jakiejś imitacji . A tu proszę , nie żadna imitacja tylko srebro i bursztyn. . A poza tym zrobiliśmy jeszcze kilka zakupów takich na luzie i w zasadzie nic co byśmy musieli. Mężusiowi spodnie ubraniowe i pasek , kawałek wędzonego jesiotra i wędliny na świątecznym jarmarku i herbatki smakowe oraz świąteczną kawę . Tak się nazywa i pachnie jak pierniki w czekoladzie. Dokupiliśmy też kilka bombek - miniaturek . Są tak śliczne,że po prostu nie można im się oprzeć.
Z innych spraw to zaczęłam inwenturę , klęłam przy tym w żywe kamienie i pewnie będę kląć jutro i pewnie tak długo aż skończę.
I się wygłupiłam , sama na siebie jestem zła . Zamówiłam sobie piękną bluzkę z Halensa . Pasowała , tylko ,że była trochę za mocno jak mi się wydawało prześwitująca , czego nie było widać za dobrze na zdjęciu . Odesłałam . I teraz jestem zła , bo po kolejnym teście okazało się ,że wchodzę w spódnicę , do której idealnie by ta bluzka pasowała , a żeby nie prześwitywała mogę po prostu założyć jakieś cienkie body . Nie tylko do tej jednej spódnicy by pasowała , ale co najmniej do kilku i do czarnych , satynowych spodni też . I teraz żałuję ,że odesłałam. A było sprawę przemyśleć . Od jutra świąteczne przygotowania .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz