Z wyjazdu i dnia dzisiejszego . Wyjazd jak wyjazd . Opisywać ceremonii nie będę , bo już kiedyś o tych rytach lepszych bo trydenckich pisałam. Nic się nie zmieniło. Notabene kłania się 7 grzechów głównych - twierdzenie , że jeden obrządek jest lepszy od drugiego to nic innego jak pycha . Dojechaliśmy z opóźnieniem , bo na A2 w okolicy Pruszkowa zdarzył się wypadek. Niby jechaliśmy ale bardzo wolno. Dotarliśmy jednak na Mszę. Młodzież stwierdziła, że za duży tłok i została z tyłu , a my robiliśmy za delegację. Tu jednak muszę coś napisać . Rozejrzałam się po kaplicy i... zgadnijcie kogo wypatrzyłam w tłumie. Ni mniej ni więcej tylko posła - zadymiarza Brauna ! Szczerze mówiąc nie ma się czym chwalić , takiemu jak on ręki bym jednak nie podała , nie mniej stał w kaplicy po męskiej stronie. Widać też z tych co się mają za lepszych. Z przyjęciem też rodzina nie szalała , obiad i podwieczorek. Bardzo ładnie udekorowano stół i salę. Cała dekoracja w różnych odcieniach bieli z muśnięciem złota i zieleni. Bardzo elegancko, powiedziałabym nawet , że wytwornie. Jedzenie też bardzo dobre , niby zwykle dania jakie podaje się na takich imprezach ale dopracowane i pięknie podane. I tym sposobem pierwsza z dwóch rodzinnych imprez zaliczona. Jedynie kreację musiałam zmienić na prawie zimową , bo jak zobaczyłam ten szron na trawie i 0 na termometrze , to nawet mnie się zimno zrobiło. I w sumie jakoś za ciepło mi nie było. Za dwa tygodnie nasz najmłodszy wnusiu przystąpi do I Komunii. To już będzie większe wydarzenie.
A dziś od rana nadrabiałam to, co zalegało od świąt i z soboty, czyli pranie i prasowanie. Trochę poczytałam, obejrzałam ulubiony program , dziś jeden. Rano wpadłam do matki sprawdzić co się dzieje i po drodze odebrałam paczki z paczkomatu. A po obiedzie pojechaliśmy na działkę. Posiałam to i owo, posadziłam dalie - nie wiem czy nie za wcześnie, ale chyba w ubiegłym roku też tak sadziłam. Pięknie jest , kwitną roślinki w skalniaku , wschodzi macierzanka, drzewka wypuściły liście i kwitną grządka z tulipanami aż kipi fioletem i ciemną czerwienią , a agrest ma już zawiązki i wystrzeliły konwalie. Rozgarnęliśmy ziemię i przygotowaliśmy miejsce pod trawnik. We wtorek i środę przejedziemy glebogryzarką a w majówkę umówiliśmy się z wnuczką i starszym wnukiem , że przyjadą nam pomóc wyrównywać i siać trawę. I uwaga ! uwaga! Mam fontannę !!! No, taką trochę samodzieżkę i na razie trochę biednie wygląda ale jak obsieję brzegi donicy kwiatami i wyłożę kamyszkami to nabierze klimatu. Jeszcze jedna , malutka będzie tarasie, bo dostałam w gratisie drugi panel, choć taki 12cm średnicy. Zmieści się w doniczce.
A oto i ona ! Panel słoneczny z pompką i sitniem sobie swobodnie krąży po tej wanience a woda sobie delikatnie klupie . Podobno o zmierzchu jeszcze świeci na kolorowo , ale tego nie sprawdziłam na razie, bo musi się podładować , ledwie dziś ruszyła.
Niech klupie, szemrze i dodaje klimatu. A najważniejsze, że pojawiłaś się u mnie na blogu. I jutro podpowiadam na komentarze. Dziś już późno. Dobrego tygodnia. Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Oby był dobry , choć się nie zapowiada. Buziaki!
UsuńCały czas coś się dzieje. Oby tylko dobrze!
OdpowiedzUsuńJak się nie dzieje to się dziwię, u mnie wciąż fikołki.
Usuń