babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 13 kwietnia 2025

13.04.2025 Zaczynam widzieć koniec prac

 budowlano- ziemnych na naszym "rodos". Nie skończyliśmy, bo przyjechał syn z wnusią , która wczoraj wróciła z Grecji więc zamiast kończyć opaskę dookoła kranu siedzieliśmy na paletach i gadaliśmy. Grzało słoneczko a w powietrzu unosił się zapach kwitnących drzew . Piękny , słodki , z niczym nieporównywalny. Jak się tak rozejrzałam po tym naszym ogródku , to stwierdziłam ,że właściwie koniec prac bliski. Jeszcze tylko mamy do założenia trawnik i w przyszłym roku przeróbkę patio. W przyszłym , bo tego nie zrobimy sami a wiadomo, fachowcy mają swoje terminy więc trzeba się wcześnie przygotować i umówić. Oczywiście nadal mamy tam sporo pracy ale już raczej takie wykończeniowe jeśli chodzi o PDzO i sadzenie roślin. Z większych tematów oprócz trawnika , to poskładanie nawodnienia i miejsce na ognisko. A z innych spraw to dokończyłam świąteczne dekoracje. Został jeszcze stół , ale to wiadomo, że dopiero w sobotę. Dziś uszyłam obrus , tym razem blado-różowy. Żeby nie był zbyt słodki ozdobiłam go ciemnoróżowymi "ząbkami". Taka delikatna taśma do naszycia. Mam sentyment do tego wyrobu pasmateryjnego podobnie jak do czarnych aksamitek ( starsze pokolenie wie o czym piszę), bo najładniejsza moja sukienka z dzieciństwa była obszyta właśnie kolorowymi "żabkami", a uszyła mi ją moja babcia. No to jak zobaczyłam takie "ząbki " w pasmaterii to zaraz pomyślałam o obrusie. No i jest. Nawet fajnie to wyszło. Przygotowałam też serwetki do koszyczka ze święconym i te do koszyczków z pieczywem i pisankami. Zdążyłam też wyprasować to co mi w szafie zalegało i wyprałam matki pranie. Ostatnio jej po prostu wynoszę, to co leży na wierzchu. Krzyczy, że jej zabieram , ale inaczej ani bym niczego nie posprzątała ani nie wyprała , a tak chociaż po jednym swetrze ale wypiorę. Pracowitą miałam niedzielę , a jutro czeka mnie nie małe wyzwanie . Muszę matkę do psychiatry zaprowadzić. Wmawiam jej, że do neurologa , ale kto ją tam wie czy pójdzie. W ostatniej chwili może się uprzeć i nie pójść. "Nie chcem ale muszem " jak to mawiał klasyk. 

2 komentarze:

  1. Ach ząbki do obszywania. To nawet miało w Krakowie specjalną nazwę. I nie mogę sobie przypomnieć. Nie wiem czy nie " krępina". Teraz będzie mnie męczyć 😀
    Jak pięknie będzie kiedy już wszystko zorganizujcie, to znaczy jeszcze piękniej. A konkurs też ma swoje prawa .
    Teraz dni dłuższe więc i w tygodniu możecie tam łapać oddech po pracy zawodowej. Nawet bez prac ogródkowych.
    A aksamitki sama nosiłam. Pod kołnierzykiem bluzki czy nawet na szyi jako obróżkę z jakimś czymś naszytym. Kiedyś marzyła mi się kamea. U mnie może dziś coś stanie poza palmą świątecznego, bo szykuje się rewolucja kuchenna więc dekoracji raczej za wiele nie będzie. Nie chcę odkładać na po świętach, bo nie wiadomo co może być . Przypominam o fotkach. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda , że te ząbki i aksamitki były urocze ? Jeszcze mamty co robić , zresztą lubimy te zajęcia na świeżym powietrzu. Kameę mam w postaci broszki, ciętą w bursztynie. O fotkach pamiętam tylko jakos czasu mi brakuje na ogarnięcie . Buziaki!

      Usuń