i właśnie mi dała. Ledwie stoję i dowiedziałam się ile mam mięśni i kości. Zrobiliśmy kawał roboty. Tak w ogóle włączyli dziś wodę . Niestety na krótko, bo okazało się , że jeszcze jakaś awaria się zdarzyła i po po niecałej godzinie znów została zakręcona na kolejne trzy godziny. Zaczęłiśmy robić chodniczek obok kranu z wodą , wcześniej małżonek podlał grządki a ja wypieliłam zielsko przy krzaczkach tawuły , hortensji i kocimiętki. Ale wodą długo się nie nacieszyliśmy więc trzeba sobie było zrobić przerwę w układaniu chodniczka. Woda była nam potrzebna do zmiękczania podłoża i ubijania wybranej ziemi. W tym układzie odłożyliśmy to na później a zabraliśmy się za porządki przy starej altanie. Najpierw rozsypaliśmy w miejsce gdzie będzie trawnik żwir , który został po budowie , potem zdarliśmy cały bluszcz co się rozpanoszył przy czereśni , obrósł starą altankę i wszystko co pod nią leżało, głównie drewno po budowie i starą taczkę a raczej to co z niej zostało. Na koniec rozsypałam trochę tego żwiru pod czereśnią , przegrabiliśmy z ziemią i małżonek wysiał trochę trawy w tym miejscu. Przesypałam też żwirkiem i wyczyściłam z chwastów i resztek liści skalniak , dosadziłam krzaczek rozchodnika, a potem zrobiliśmy sobie przerwę na obiad a potem włączyli wodę i wróciliśmy do układania chodniczka. Przy okazji wkopaliśmy rurę pod ścieżkę pod system nawadniania. Na koniec posadziłam jeszcze krzaczek jaśminowca i hyćkę czyli czarny bez , ale nie taki zwyczajny a odmianę, która ma prawie czarne listki i kwitnie na różowo. W tak zwanym międzyczasie nasz sąsiad z klatki zabrał pocięte gałęzie i resztki desek, które już się do niczego więcej nie nadawały. Tym sposobem mamy już na działce prawie porządek. W majowy weekend będziemy zakładać trawnik. Dopiero w majowy, bo za tydzień święta , a w kolejną sobotę jedziemy na Komunię. Trochę dziwnie , bo w sobotę , ale w sumie żadna różnica. Tak poza tym jest potwornie sucho.
Miłej niedzieli !
A Ty pewnie dziś w ogródku. Pogoda wreszcie taka jak powinna być. Tylko uważaj x tym zapałem, bo jednak organizm ma swój limit. Buziaki
OdpowiedzUsuńJeszcze nie , bo i dom ma swoje prawa zwłaszcza przed świętami , choć tu nie szaleję w tym roku. Po obiedzie pewnie się wybierzemy. Rano posiedziałam sobie w wannie i ciepła woda zrobiła swoje . Mięśnie i kości wróciły na swoje miejsce , mogę dalej pracować. Buziaki!
UsuńNo to się napracowaliście!Dobrze, że pogoda sprzyjała.
OdpowiedzUsuńWiększość tych ciężkich prac już za nami, w tym roku skończymy , potem juz same przyjemności. Szkoda tylko, że wszystko wysycha na popiół.
Usuń