Przynajmniej tak się zachowuje natura. Ciepło , nawet słonecznie a wieczorem deszcz. Dziś słowiańskie święto światła , przejęte i zaadaptowane przez chrześcijaństwo na święto Matki Boskiej Gromnicznej. Czas kiedy dla naszych przodków kończył się czas godów, czas zabaw i odpoczynku ale też mroku. Z tym dniem wracało światło i życie. I coś w tym jest , bo dzień już wyraźnie dłuższy i mniej ponury niż w grudniu i styczniu. Coraz bardziej mi się te słowiańskie święta podobają.
Dzień miałam dziś trochę zakręcony . Musiałam parę spraw załatwić więc i pobiegać po mieście. Ale nie ma tego złego. Przy okazji zamówiłam wiązankę na pożegnanie wujka , odbiorę jutro rano i zrobiłam część zakupów. Matki na pogrzeb wuja nie zabieramy . Wczoraj jej o tym mówiłam a dziś już nie pamiętała i nawet nie chciała uwierzyć , że wujek zmarł. Wszystko jej się miesza ostatnio.
Po obiedzie pojechaliśmy uzupełnić zakupy . Nic szczególnego , spożywka i trochę środków czystości. Mężuś wkręca się w ogródkowe klimaty. Dopadł do stojaka z nasionami i zaczął kombinować co by tu wybrać . Wybraliśmy rzodkiewkę i koper - na początek, bo pewnie się na tym nie skończy. Ja przecież wczoraj zamówiłam kilka torebek nasion. Do wiosny jeszcze trochę , pewnie jeszcze coś przybędzie.
Tak czuć wiosnę. Buziaki
OdpowiedzUsuńByle do środy popielcowej , od tego dnia to już jakby wiosna. Przynajmniej mnie się tak kojarzy.
Usuń