"z gwiazdą na patyku ..." i tak dalej . Dziś będzie o koncercie kolęd w wykonaniu zespołu Enej. Było pięknie i chętnie słuchała bym kolejne 2 godziny . Te koncerty powiat razem z parafią farną organizowali od dawna , ale zawsze w Farze. Jednak niedawno oddano do użytku centrum sportowo- konferencyjne przy kompleksie szkół zawodowych i tym razem koncert odbył się na hali , która całkiem nie źle posłużyła za salę koncertową i to nie małą. O ile pamiętam mieści się tam grubo ponad półtora tysiąca ludzi. I chyba tyle było, bo upakowane co do jednego krzesełka. Koncert zaczął się z malutkim poślizgiem czasowym i a tak, całkiem jak we Włoszech od przemówień. Słowo wstępne wygłosił starosta, proboszcz z Fary i dyrektor kompleksu , A potem już się zaczęło . Jeśli mi się uda , to może wrzucę filmik z rozpoczęcia . W tle leciało z nośnika intro , a na salę weszli kolędnicy , miś, śmierć z kosą , jakiś chochoł , dwie postacie z gwiazdami na tyczkach ... Jak za dawnych czasów w zapusty. Weszli na scenę , przywitali się i poszło . Huknęło niczym grzmot "Bracia patrzcie jeno" a po nim kolejne kolędy w przedziwnych aranżacjach , z jazzującą włącznie . Chłopaki dawali radę i warsztatowo - korzystali z wielu instrumentów i wokalnie i aranżacyjnie .Prawie wszyscy są multiinstrumentalistami a każdy z nich zaprezentował swoje umiejętności wykonując kapitalne solowe improwizacje. Byłam pod wrażeniem, zwłaszcza, że solówki w utworach uwielbiam. Kolędy brzmiały tak jak powinny : radośnie i skocznie . Grali z taką werwą , że chwilami ludzie wstawali z miejsc i podskakiwali w rytm muzyki , a gromadka dzieciaków z niższych rzędów po prostu tańczyła. Zespół zagrał też trzy kolędy ukraińskie, bo przecież skład jest taki właśnie polsko-ukraiński. Jako przerywnik , wplatali krótkie opowieści o dawnych zwyczajach związanych ze świętami. Do śpiewu wciągnęli też publiczność , bo taka jest idea tych świątecznych koncertów - kolędowanie z.., tym razem był to Enej. Miałam trochę kiepskie miejsce do nagrywania , bo zasłaniało mi trochę przęsło podtrzymujące scenę , ale specjalnie mi to nie przeszkadzało. Występ uświetnił pokaz świateł , co nie najgorzej udało mi się uwiecznić na filmikach. Były oczywiście bisy , tak łatwo im nie poszło. Musieli zagrać . A na sam koniec zagrali stary przebój , znany wszystkim "Z kopyta kulig rwie". I mam dylemat , czy lepszy oryginał czy może wersja Eneja. I znów sala włączyła się do śpiewu i śmiem twierdzić tańczyli już wszyscy , nawet proboszcz podrygiwał w rytm przeboju. Wychodząc zatrzymaliśmy się przy stoisku z gadżetami i kupiliśmy płytę z tym koncertem. Setlista odrobinę się różni od tego co grali , ale chyba tylko dwa utwory. Wyszliśmy pozytywnie naładowani energią jak zwykle po solidnej porcji muzyki. Mnie co prawda do końca nie odpuściło , po tym "przebojowym" piątku ale i tak mózg trochę przewietrzyłam.
Hmmm, chyba jednak nie dam rady zrobić wrzutki z koncertu , wyszły mi za duże pliki , ale może cos znajdę w necie. O, udało się !
No i super. Aż zazdroszczę. Chociaż ja już na brak koncertów nie mogę narzekać. Ale koncert kolęd i to taki. Trzeba pozazdrościć. Buziaki
OdpowiedzUsuńI vice versa, ja Tobie zazdroszczę innych koncertów. Ale tak pozytywnie.
Usuń