babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 4 kwietnia 2023

4.04.2023 Drewniany świątek

 Przywieźliśmy go wiele lat temu z Bieszczad . Dokładnie to gdzieś w okolicach roku 1984-86 , bo jakoś dokładna data uleciała mi z pamięci. Wyrzeźbił go nasz gospodarz , u którego mieszkaliśmy w Prełukach , nazywany przez bywalców leśniczówki „Gajowym Maruchą” od popularnego wówczas programu kabaretowego o pani Elizie i panu Sułku. Gajowy- bo faktycznie pełnił taką funkcję - jeśli nie był w lesie i nie pracował akurat w gospodarstwie lub pasiece lubił sobie usiąść w pobliżu kuchennego pieca i rzeźbić w lipowym drewnie . I takiego świątka własnoręcznie wyrzeźbionego w trakcie naszego pobytu nam podarował. Figurka nie jest duża , jakieś 25-30 cm ( nigdy jej nie zmierzyłam) i wcale nie jest świątkiem a babcią w chustce – taka z wyglądu trochę Baba Jaga , trochę stara wiejska kobieta. Tak mi się skojarzyło ze świątkiem , bo ma wszystkie najlepsze cechu ludowych rzeźb i raz po raz tłucze  mi się po głowie piosenka z wieczorów przy ognisku o przydrożnym świątku w wieczór majowy, który odwraca zły los .  Z wiekiem „babcia „ nabrała złotawego odcienia , ściemniała i nie wiadomo dlaczego stała się gładka . Przez lata służyła nam ta  figurka do dekoracji. Po prostu była z nami , raz tu raz tam – przestawiana w różne miejsca, zależnie od potrzeb. Aktualnie zdobi kuchenny parapet. Kilka dni temu wpadłam na pomysł, żeby ją wykorzystać do świątecznego wystroju . Wyszorowałam , potraktowałam lekko olejem do drewna i podkleiłam jej podstawkę , bo nie jest zbyt stabilna. I kiedy tak się nią zajmowałam zdałam sobie sprawę , że ta niepozorna rzeźba ma już blisko 40 lat!  Jeszcze jeden przedmiot z historią . Mam ich w swoim otoczeniu całkiem sporo , wciąż odkrywam , że coś co służy mi na co dzień z upływem dni  pokrywa się patyną,  obrasta w historię i nabiera charakteru. Jak opisywany kilka dni temu żółty koszyczek na przykład, a ja te historie zbieram wraz z innymi wspomnieniami, choć na co dzień nawet o tym nie myślę. 

A oto i on/ona : drewniany świątek 








A skoro wspomniałam i o żółtym koszyczku to proszę ; zgodnie z obietnicą uwieczniłam na zdjęciu i koszyczek 



6 komentarzy:

  1. Świątek mnie zachwycił , też mam taki koszyk tylko brązowy i tylko nie wiem gdzie .W ramach walki z plastykiem chciałam się go pozbyć ale J na pewno go ma.Całuski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę , jeszcze jedno odbicie w lustrze. Nawet model koszyków wybierałyśmy taki sam. Buziaki dla Was !

      Usuń
  2. Przepiękne oba przedmioty z duszą. Warto je było ocalić. Uściski Lucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham takie charakterne przedmioty i staram się je zachować. Trzymaj się .

      Usuń
  3. Przecudny Świątek! I tyle w temacie, bo przecież od razu wiadomo, iż to jest CUDO!
    Pozdrawianki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to spodobał mi się już na etapie powstawania w kuchni znajomych z Bieszczad. Bezczelnie się przymówiłam o niego , ale Gajowy nie miał nic przeciw temu, żeby nam go podarować , no i jest z nami do dziś. Buziaki!

      Usuń