babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 27 stycznia 2023

27.01.2023 Pół kilograma kawy

kosztuje więcej niż pół litra czystej wódki!  Wódki nie pijam i nigdy na ceny nie zwracałam uwagi , ale dziś wyskoczyłam do pobliskiego marketu po kawę mieloną do biura, bo nam się skończyła ( chłopaki wolą taka sypaną niż z ekspresu więc i taką kupujemy) i utknęłam w kolejce przy kasie , bo jakiś gość za wszelką cenę próbował uruchomić aplikację na zniżki i mu nie wychodziło . Stałam więc i stałam i z nudów gapiłam się na półki z alkoholem , no i wypatrzyłam ; kawa Jacobs 0,5kg , którą wzięłam z półki z kawą 29,90 zł , pół litra czystej jakiejś " żółądkowej " czy jakoś tak  25,90zł.  Paranoja jakaś .

Tak poza tym , to i tak nie uniknęłam wycieczki do przychodni po wyniki matki. Spojrzałam na kartonik z kodem i doczytałam, że można pobrać ze strony przychodni i w jaki sposób. Spróbowałam . Odpisało mi , że podany kod nie istniej w bazie danych . Próbowałam tak jeszcze kilka razy z tym samym skutkiem. Po jedenastej stwierdziłam ,że zadzwonię i się zapytam o co chodzi. Po kilku podejściach odebrali. Okazało sie , że wyniki są a pańcia stwierdziła, że skoro nie mogę ich pobrać z nie wiadomych przyczyn , to może zechcę podjechać to mi na miejscu wydrukują . Podjechałam, ale kobiety się zorientowały w tak zwanym międzyczasie o co chodzi i  zadzwoniły, tyle, że nie do mnie a do mojej matki (musiała kiedyś tam być i podać , bo odkąd ja z nią chodzę po lekarzach podaję swój numer, zarzeka się , że ona tam nigdy nie była) a moja matka jak to ona . Zadzwoniła do mnie i to akurat jak parkowałam pod przychodnią , że ktoś do niej dzwonił , że chodziło o jakieś leki i czy ja zamówiłam i że zapisała numery , po czym zaczęła mi dyktować. Zapisałam i powiedziałam , że jak wrócę do biura to sprawdzę o co chodzi.  Poszłam do przychodni, na wszelki wypadek spróbowałam jeszcze raz wydrukować z automatu z tym samym skutkiem - kod nie istnieje. Poszłam do laboratorium i mówię o co chodzi , a panienka na to, że podały mi błędny kod , że przepraszają i ona już dzwoniła do mojej matki i podała właściwy . Aha! Już mi się rozjaśniło. Wyniki miały już wydrukowane i dostałam bez problemu. Poprosiłam ,żeby dzwoniły na mój numer , który podałam w rejestracji , tak na przyszłość , bo sytuacja wygląda jak wygląda. No tak ale są dwa numery i one nie wiedziały na który dzwonić. No to już wiedzą , ale tego im nie powiedziałam. jeszcze nie zdążyłam wrócić do biura jak zaczęły się telefony od matki , o co chodziło , kto , po co i td. I tak z pięć razy zanim dotarło, że chodziło o jej wyniki i już odebrałam . No a potem był ciąg dalszy telefonów w sprawie telewizora; w sumie 26. 

I co więcej ? kolejne zderzenie z systemem . Tym razem zakład energetyczny . Przysłali nam wczoraj nową umowę , a właściwie dwie . W październiku 2021 przeszliśmy na fotowoltaikę . Od potwierdzenia  zgłoszenia datowanego na 30.10. 21 nie mieliśmy żadnego kontaktu , nie pojawiło się nic na naszym portalu, nie przyszła żadna faktura ,nic kompletnie, byłam nawet pytać o to w biurze obsługi , też nikt nic nie wiedział. Aż tu wczoraj e-mail z dwoma umowami. Jedna od 3.11 do 31.12,21 , druga od 1.1.22 do  31.12.24. Przedtem też mieliśmy umowy aneksowane co dwa lata i to ok. Na pierwszy rzut oka wszystko grało, ale ja jestem pod względem czytania nawiedzona i czytam takie dokumenty, łącznie z tym co drobnym druczkiem , no i przeczytałam ! Umowa datowana na rok 2021 ale stawki "zgodnie z warunkami zawartymi w regulaminie : UWAGA !  z 3.06.2022 ! Nie nie pomyliłam się . Jak zaczęłam czytać dalej i drugą umowę , to wyłapałam takich kwiatków więcej. W poniedziałek pójdę jednak do biura obsługi sprawę wyjaśniać. Pytanie tylko co sobie mamy o tym myśleć :  na co oni liczyli ? że ktoś nie przeczyta umowy?  I jak to traktować ; uznać za błąd , niekompetencję tego co przygotowywał dokumenty, czy jako chamską próbę oszustwa ? Nie wiem na co oni liczyli, chyba, że klient podpisze i odeśle nie czytając , co skądinąd jest w naszym pięknym kraju dość powszechnie praktykowane. A potem zdziwko , bo się okazało ,że coś nie tak jak się komuś wydawało, że miało być. U mnie jednak takie haki nie przejdą. 

2 komentarze:

  1. Czytanie drobnych literek w umowie jest koniecznością. A w większości nie czytamy. Na co zresztą liczą ci od umowy.
    As reszta... Samo życie. Uściski.

    OdpowiedzUsuń