piątek , to zawsze taki sympatyczny dzień , kiedy można już nie myśleć o tym co się musi . Ja co prawda mam to "muszę" w genach , ale na piątek czekam , szczególnie od czasu kiedy teoretycznie jestem na emeryturze. W pracy bez rewelacji, nudne przekładanie papierów. Posiedzieliśmy nieco dłużej , bo klient przyjechał dość późno. Pojechaliśmy na cotygodniowe zakupy , uzupełniłam jeszcze coś nie coś na święta głównie bakalie i przyprawy , kupiliśmy trochę słodkości do mikołajkowych paczek dla dzieciaków i tak , nie odmówiłam sobie ; kolejne serwetki świąteczne . Czy ja mam dobrze w głowie ? Pełna szuflada różnych serwetek i wciąż kupuję kolejne. Zgromadziłam nie małą kolekcję . A mój małżonek jeszcze mnie podpuszcza.
Na jutro plany domowe i ciąg dalszy majsterkowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz