- jak zwykle w tym dziejowym przeciągu oczywiście . Bo normalna sytuacja to nie jest , jeśli na końcówce roku nie ma szaleństwa . Firmy tną koszty i zamówienia redukują do absolutnie niezbędnych. No a z budżetówki nie ma już w ogóle zamówień. No cóż ... Nie wiadomo czy się cieszyć , że ten wredny rok dobiega końca , czy martwić o to jaki będzie następny.
Wyjęłam dziś z szafy zimową kurtkę i kapelusik. W przejściowej za zimno. I dobrze zrobiłam , bo dziś było tylko 2 stopnie , wilgotno i wiatr. Za to w sklepach "święta " biją po oczach . O ile można zrozumieć artykuły spożywcze , bo to pozwala spokojnie i bez pośpiechu zaplanować zakupy to te wszystkie świecidła i ozdoby to już przesada. Jakoś czas świąteczny zaczynał mi się zwykle po 6 grudnia. Oczywiście wszystko zdrożało, nawet drewniane zawieszki na choinkę .
Z różnych przyczyn nasze wnuczęta nie mogą z nami pojechać na koncert Simon & Gerfunkel Story - wnusiu jedzie następnego dnia na wycieczkę , wnuczka ma sprawdzian przed egzaminami ósmych klas , muszą rano wcześnie wstać , a koncert potrwa do późnego wieczora i jeszcze powrót do domu . Przysiadłam więc wczoraj żeby poszukać chętnych na nadmiarowe bilety . Zadzwoniłam do przyjaciółki z Poznania ale nie mogą się wybrać , bo mają już jakieś plany na ten wieczór . Zadzwoniłam do Szwagroskiej i dotąd szczęki z ziemi nie pozbierałam po tym jak mnie potraktowała. Nawrzeszczała prawie na mnie, że oni takiej muzyki nie słuchają, że Szwagroski ma swoją a ona słucha tylko poważnej. No cóż , skoro nie to nie , rozumiem , ale skąd ta złość ? Przecież tylko się zapytałam , a wyszło , że jakąś gafę popełniłam albo co , że śmiałam jej zaproponować "taki" koncert. Podejrzewam ,że to ma związek z ich ... nie wiem jak to nazwać , fiksacją chyba na tle religii, nawracania się , egzorcyzmów i co najmniej inwazji mocy piekielnych . Usłyszeliśmy już od nich , że śmiech jest grzechem , czytanie książek niekatolickich jest grzechem , to czemu nie muzyka rozrywkowa. Zarzucają nas ostatnio artykułami o piekle, nawracaniu się , demonach itd. Łapy opadają . Bilety zagospodarowałam i tak , podzwoniłam do jeszcze jednych znajomych i się zgodzili , byli wręcz zachwyceni , że o nich pomyśleliśmy.
A jutro znów koniec tygodnia i to mnie bardzo cieszy , choć domowej roboty zaległej mam pod grzywkę . Miłego wieczoru.
Na nawiedzonych nie ma rady. Najwyżej omijać, ale z rodziną to trudno. Buziaki
OdpowiedzUsuńFakt , a nie tak wiele tej rodziny mamy .
Usuń