W mieście tego nie odczuliśmy , ale synowa rankiem , zeskrobała z szyb samochodowych warstewkę lodu . Mieszkają na razie w szczerym polu ( domy sąsiadów dopiero się budują) więc pewnie na otwartej przestrzeni temperatura była niższa. W pracy w miarę normalnie . Dziś był dzień na luzie , bardziej taki organizacyjny. Skorzystałam z okazji i pozamawiałam kilka rzeczy , o których zwykle zapominaliśmy , a są niezbędne, jak uszczelki do ekspresu od kawy i farbę do renowacji mebli. W zimie zamierzam poodnawiać to , co przeznaczyłam do urządzenia PDzO. Młodzież gromadziła papiery niezbędne do podpisania umowy notarialnej .Nieprawdopodobne ilości papierów. Wypisy z gminy , starostwa, mapy , zaświadczenia o niezaleganiu z podatkiem i czynszem . Obłęd jakiś . Jak sprzedawaliśmy stare biuro 6 lat temu to aż tyle tego nie było.
Popołudnie właściwie zmarnowaliśmy . Małżonek jakoś gorzej się dziś czuł , uciął więc sobie drzemkę , a ja trochę czytałam i też się zdrzemnęłam nad czasopismem . W sumie dobrze nam to zrobiło. I właściwie czemu nie ? Kto powiedział, że mamy wciąż być na obrotach? Dzień na luzie też potrzebny.
A miało przyjść duże ciepło. A tu zimą za pasem. U przyjaciółki w Łańcucie też rano szron na dworze. Pewnie, że nie musicie na pełnych obrotach cały czas. Odpoczynek musi być. A dziś ja też jakiś kryzys przechodziłam. Formy. Uściski
OdpowiedzUsuńA na jutro zapowiadają 17 stopni i bądź tu mądry. Nie dziwię się , że Cię dopadło. Po takiej "jeździe": jak zaliczyłaś w ostatnim czasie musiał się organizm zbuntować. Masz jakieś wieści od córki?
UsuńU mnie dziś w nocy też był przymrozek, zwarzył ostatnie maliny i przemroził dwie małe dyńki, co się ostały na działce. Nie ma żartów, zima idzie:)
OdpowiedzUsuńTaka pora, ale też ma swoje uroki . A przemrożone dyńki może na dekoracje da się przerobić ? Bo do jedzenia chyba się nie nadadzą .
Usuń