można powiedzieć. Plany były inne ale nad ranem zaczęło padać , Taki późnoletni kapuśniaczek . Siąpił sobie aż do godziny 15.00. I dobrze, bo potrzebny. Nasze plany działkowe niestety nam się nie udały a w każdym razie nie całkiem. Zrobiłam za to kawał roboty w domu, nawet okna w salonie i kuchni umyłam. Wiem , padało , ale i tak wyglądają lepiej niż przed . Zostały mi okna w sypialni i pracowni. Przyjdzie czas , że doczekają i one . Stan spiżarni powiększyłam o 6 słoików kompotu z gruszek . I już naprawdę nic nie będę robić , no chyba, że dzisiejszy deszcz i ciepła powietrze spowodują wsyp grzybów i się na jakieś załapiemy. Mniej - więcej w porze obiadu zadzwoniła Szwagroska z zaproszeniem na kawę na 18.00. Nie za bardzo miałam ochotę , ale stanęło na tym ,ze pójdziemy na godzinę . Kiedy już przestało padać pojechaliśmy jednak na działkę .Grunt zamókł więc specjalnie nie dało się wiele zrobić . Uprzątnęliśmy więc tylko spady i narwałam gruszek dla Szwagroskich. Pojechaliśmy prosto z działki. Okazało się , że nie kawa a kolacja . A okazja ; działkowe dożynki. No niech tam .Dobrze, że gruszki przywieźliśmy , bo jak święto plonów , to święto plonów ; trzeba się dołożyć . Ja tam dożynkować planuję w dniu przesilenia jesiennego . Na tych dożynkach zeszły nam dwie godziny zamiast jednej.
Jutro małżonek wybiera się na strzelnicę z synem , wnukiem i wnuczką oraz naszym pracownikiem, a ja chyba ciuchy jesienne poprzymierzam i szafy przetrzepię w tym czasie... Gdyby nie wzrok pewnie poleciałabym z nimi postrzelać . Kiedyś trenowałam strzelanie i miałam nawet pewne sukcesy w zawodach. Tradycje nie giną w naszej rodzinie . Strzelał mój ojciec i jeden z jego braci , ojciec miał nawet uprawnienia sędziego strzeleckiego , strzelałam ja , strzelał i nadal strzela starszy syn ( młodszy wolał motoryzację ) i wciągnął w to wnuczkę . A teraz sobie wymyślili, że założą firmową drużynę strzelecką. Wystarczą do tego trzy osoby , choć lepiej jeśli jest więcej . Jest kilka takich firmowych drużyn , trenują na strzelnicy loku i urządzają mini turnieje . Skoro chcą się w to bawić , to czemu nie . Dziwię się tylko, że małżonka namówili , bo nigdy chętny do tego nie był.
To ciekawe, co napisałaś o strzelectwie. Zawsze to jakiś rodzaj sportu jest!
OdpowiedzUsuńA my mieliśmy wczoraj 18-stkę najmłodszej Wnuczki. No i wychodzi na to, że już bardzo stara jestem 😉!
Ty ? Stara ? To się ubawiłam , daleko Ci do starości - duch młodości Cię rozsadza. Najlepsze życzenia dla Wnuczki !
UsuńAle super. Rodzinna drużyna strzelecka. Ja nie dyrzekslsm z racji oczu, ale i
OdpowiedzUsuńDokładniej , to rodzinno-firmowa ale jak chcą , to czemu nie. Ja odpuściłam , wzrok mi się pogorszył , musiałam z paru zajęć zrezygnować ; haftowania na przykład.
UsuńMoja babcia i mama strzelały dobrze. W końcu oficerska rodzina. 😃
OdpowiedzUsuńA każda okazja do świętowania dobra. Zwłaszcza dożynki dla działkowca. Buziaki
Ja też miałam paru wojskowych w rodzinie. Świętowanie ze Szwagroskimi jest nieco kłopotliwe; ciężko z nimi rozmawiać , mają misję nawracania nas na jedynie słuszne poglądy i wiarę i każdy temat w końcu i tak sprowadzą do jednego.
Usuń