Trochę rozleniwiony i rozlazły. Pospałam dość długo jak na moje możliwości , a potem już samo poszło. Do obiadu tłukliśmy się po domu bez specjalnego zajęcia . Ja tylko za żelazko chwyciłam i wyprasowałam co leżało. Dobry pomysł to to nie był bo mimo, że słońce specjalnie nie świeciło było gorąco i duszno, ale mam z głowy , jutro o jedno zajęcie mniej. W trakcie szykowania obiadu zarobiłam jeszcze placek drożdżowy ze śliwkami. Na działkę wyruszyliśmy dość późno, bo dopiero o 16.00. Małżonek sprzątał resztki po budowie , a ja jabłka. Potem przyjechała starsza młodzież z wnusią więc zamiast pracować gadaliśmy przy herbatce i placku ze śliwkami, który zabrałam , żeby sobie podwieczorek na świeżym powietrzu urządzić. W drodze powrotnej wykręciliśmy na budowę do młodszej młodzieży. Idą jak burza , dziś składali kuchnię . Wybrali jasnoszarą z blatem imitującym bazalt. Pięknie to wygląda. Wychodzi na to, że tego planowanego grilla to dopiero jutro zaliczymy . Choć kto to wie , u nas wszystko się zmienia z prędkością światła. Plany tym bardziej.
I koniec weekendu. Przeleciał jak burza. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńOj przeleciał , jutro mamy dużo pracy a szkoda; już zaczęłam namawiać małżonka na wydłużenie urlopu do piątku. Niestety , nie tym razem . Na pocieszenie winko z PD. Afryki.
Usuń