weekendu okazał się pracowity. Rano zaliczyłam zakupy jak co sobotę. Dziś tylko pieczywo i zieleniak. Jeśli dalej tak będzie to zima może się okazać biedna. Zwykle o tej porze roku stragany uginają sie od ilości warzyw i owoców a tym razem skromniutko. Wszyscy narzekają na słabe zbiory spowodowane suszą . To zresztą widać po ogródkach; niewiele wyrosło. Dalej też było jak zwykle; zawiozłam matce zakupy i leki , również na jutro i po jutrze , bo nie zamierzam się tam w weekend pokazywać. Muszę odreagować . Nagadałam, że wyjeżdżamy . Oczywiście w ciągu dnia i tak odebrałam ze trzy telefony; jak zwykle w sprawie nie dobrego telewizora. Przed obiadem zorganizowałam jeszcze ekspedycję do piwnicy z koszykiem pełnym zapraw . Wróciłam z kolejną partią pustych słoików. Wiem, miałam niczego już nie robić, ale widząc braki na straganach , to jednak postanowiłam zahomikować małe co nie co . Po obiedzie przyjechał kolega po obiecane resztki styropianu. Przy okazji dostał też od syna , to co zostało po budowie domu. Dołożyliśmy mu jeszcze resztę impregnatu do drewna i dysperbitu do izolacji, który nam został . I tak poszły by do śmieci a styropianu na wysypisku śmieci nawet nie chcą odbierać. Kolega robi podmurówkę pod holenderski domek i przerabia go na mieszkalny, a że nie za bardzo ma możliwości finansowe , robi to z tego co uda mu się załatwić z odzysku. W tym przypadku korzyść obopólna; my się pozbyliśmy tego co nam zaśmiecało działkę , a on wykorzysta do swoich potrzeb. I jak ekologicznie; nic się nie zmarnuje. Na działce za wiele nie podziałaliśmy; ja podlałam a małżonek wyczyścił turystyczna toaletę . Na razie taka musi nam wystarczyć jak wystarczała dotąd .Zadzwoniła w tak zwanym międzyczasie Przyjaciółka z Poznania, pogadałyśmy chwilę. Ogólnie rzecz ujmując nie zbyt wesoło u nich. Pojechaliśmy też podlać ogródek przybiurowy i znów na budowę do syna . Zamontowali juz umywalki a w chwili kiedy podjechaliśmy skręcali ramę łóżka . Potem mieli się zabrać za składanie mebli kuchennych. Przeprowadzka coraz bliżej.
Jutro porządki na działce ; znów zasypało nas jabłkami.
I jeszcze zmiana wystroju na moją ulubioną porę lata .
Mało owoców? Jak patrzę na nasz jarmark cotygodniowy i czytam blogi ,,ogrodniczek,, to wprost przeciwnie
OdpowiedzUsuńJabłek to ja też mam na działce opór, ani to przejeść ani przerobić , z powodu budowy nie zagospodarowałam ogródka , a na straganach u nas biednie , ale deszcz nie pada od początku maja, a jeśli nawet to 15-30 minut i po deszczu.
UsuńEch pracowicie jednak, ale z przemyśleniem i zagospodarowaniem. Jeszcze dwa dni i to powinno Cię odprężyć. Buziaki
OdpowiedzUsuńStaram się jakoś się zorganizować , z różnym skutkiem , ale na ogół ogarniam
UsuńWarzywa i owoce dostaję od Córki-Wiewiórki. Na rynek już dawno nie chodzę. A jabłka latoś obrodziły, że ho,ho!
OdpowiedzUsuńSzkoda aby te dobra się zmarnowały, więc cała nasza rodzinka objada się ni do imentu! O sokach i przetworach nie wspomnę! 🙂
Robię co mogę , ale jabłek jest tyle, że się nie ogarnie. U nas susza potężna więc i zbiory słabe
Usuń