i nie tylko. Po obiedzie wybraliśmy się nad jezioro, do miejscowości , gdzie młodszy syn ma domek. Okazało się , że są na działce razem ze znajomymi . Od razu zrobiło się wesoło. Dzieciaki taplały się w jeziorze i ogrodowym basenie tylko mały miał nieco utrudnioną sytuację , bo z gipsem na ręce nie mógł szaleć jak reszta , dziewczyny akurat obiad gotowały , a syn z kolegą naprawiali pergolę. Mieliśmy w planach popływanie w jeziorze i powrót ale w takiej sytuacji posiedzieliśmy . Przyjemnie było się ochłodzić . Woda czysta i ciepła , ludzi zbyt dużo nie było na plaży; czego więcej chcieć ? Po powrocie do miasta pojechaliśmy na lody , a na koniec dołączyli do nas rodzice wnuczki i jeszcze pospacerowaliśny po mieście. A moje plany jak zwykle poszły w chatkę z piernika. No cóż nie pierwszy to raz. Rano kawał roboty odwaliłam , ale wyprasowałam wszystko co mi w szafie zalegało. Ogórki zakisiłam , wnusia mi pomagała upychać w słoiki i załatwione. Stan spiżarni znów powiększony.
Padnięta jestem prawdę powiedziawszy po tych trzydniowych szaleństwach , a jutro nie lepiej.
Ogórki dopiero wschodzą na córczynej działce. Zięcia nazrywał sporo rabarbaru na niczyim poletku. Dostałam niezłą porcję i łącznie z truskawkami popełniłam kilka słoiczków pysznego dżemu.
OdpowiedzUsuńNa mojej tez marne , cos mi zeżarło , zostało kilka krzaczków . Na razie ogórki kupiłam. A tak poza tym zrobiłam trochę kompotu z czeresni i soki
UsuńTaka niedziela rodzinna i na dodatek z Wnusia. Najbardziej tych ogórków zazdroszczę. Uściski
OdpowiedzUsuńTak i dobrze, że się wybraliśmy . Przydało się nam
Usuń