jakoś mi ta kombinacja nie straszna . Nawet specjalnie nie zauważyłam tej daty. Dzień jak inne. W pracy parę drobnych spraw , trochę ofert, trochę gadania , ogólnie jak od wielu już dni . Za to na budowie się działo. Jutro pokażę efekty dzisiejsze i jutrzejsze. Drzwi przyjechały. Po okna musieliśmy sami podjechać. Auto sprzedającego nadal w warsztacie a okna potrzebne na już. Te 30 parę kilometrów to żadna odległość więc wsiedliśmy z małżonkiem w firmowego busa i wio. Po niecałych dwóch godzinach byliśmy z powrotem. Jeszcze trzy nowe klamki do okien dostaliśmy w gratisie. Jutro majster z pomocnikiem pociągną mury i jak ich znam to wieczorem chatka będzie stała . W przyszłym tygodniu dach i wylewka w środku. Jutro mam na służbie wnusię , ale to w niczym nie przeszkadza . Będziemy skręcać zbrojenie na wieniec a w niedzielę malować kolejne warstwy izolacyjne, tym razem na styropian. Pracy czeka nas jeszcze mnóstwo , ale już widać efekty. To lubię .
Z innych spraw czas się na tryb letni przestawiać i ciuchy zimowe na górne półki powrzucać a lżejsze niżej. Tylko kiedy ja to zrobię ?
Znajdziesz, jak zwykle zresztą! A ja podziwiam rozpęd na budowie! 🙂
OdpowiedzUsuńFakt ,rozpęd mamy . Buziaki!
UsuńA ja czekam na zdjęcia. Też walczę z zamianą garderoby. Nadszedł wreszcie czas. Uściski.
OdpowiedzUsuńMam fotki i zaraz je wstawię . Efekt mnie samą zaskakuje.
OdpowiedzUsuń