na tym świecie. Wojna wisi na włosku . Blisko, zbyt blisko naszej granicy... A w kraju chaos ... Na sprawy wielkie nie mamy jednak wpływu . Trzeba póki co, żyć jak zawsze.
Reszty ogródka nie ogarnęłam. Zrobiło się zimno i deszczowo , zacinało gradem ; pogoda raczej nie do prac w ogródku. W biurze dzień minął dość spokojnie. Pani z organizacji charytatywnej przyjechała do nas po ciuchy , nie musiałyśmy nigdzie ich zawozić . Przeładowaliśmy tylko do jej samochodu. Synowa oprócz ciuszków uszykowała jeszcze 3 kartony zabawek i gier , z których chłopaki wyrośli. Po południu wybraliśmy się na cotygodniowe zakupy . Nic szczególnego . Spożywka i środki czystości. Jutro wybieramy się poszukać prezentu urodzinowego dla starszego wnuczka . Za kilka dni skończy 11 lat. Trenuje piłkę nożną i marzy mu się taki dres termoaktyny , który zakłada się pod koszulkę i spodenki i można w nim trenować w zimie na powietrzu. Poszukamy.
Bardzo się martwię tą sytuacją. Masz jednak rację. Trzeba żyć aktualnie do sytuacji. Taki dres to dla mnie w tutejszym klimacie domowym. Uściski
OdpowiedzUsuńJa też , choć przecież do granicy wschodniej mam spory kawałek i mamy tu na swoim terenie zachodni biznes więc i takich , którzy będą skłonni swoich interesów bronić. Nie znaczy to , że nie mam wyobraźni i nie zdaję sobie sprawy z tego co może się stać.
Usuń