Jesienny wiatr co prawda jeszcze na dobre nie zawył za oknami , ale jesień cieszy już oczy swoim pięknem , a zmrok zapada szybko, pora wracać więc do naszych sobotnich opowieści o życiu kamieni . Zacznę od dość niepozornego na pierwszy rzut oka artefaktu z naszej kolekcji , niewielkiej różowo – czarnej płytki . Do niedawna myślałam o nim, że jest po prostu ładnie wybarwionym kamieniem bez szczególnych właściwości, kiedy jednak zaczęłam zgłębiać jego historię okazało się , że mamy w zbiorach prawdziwą legendę. Po dokładniejszym przyjrzeniu się płytce dostrzeżemy tajemnicze piękno ukryte w różowej i czarnej barwie. Mowa o rodonicie . Chemicznie jest krzemianem manganu, o średniej twardości 5-5,5 w skali Mohsa. Zawartość związków manganu i pokrewieństwo z węglanem manganu czyli rodochrozytem kwalifikuje go do kamieni szlachetnych, ale powszechnie uchodzi za kamień ozdobny . Największe i najpiękniejsze okazy pochodzą ze środkowego Uralu . Odkryty w 1837 roku , wzbudził zachwyt rodziny carskiej . Kopalnie rodonitu należały do Romanowów aż do 1917 czyli rewolucji. Do dziś można podziwiać w muzeach wazy, amfory i rzeźby , biżuterię i bibeloty wykonane na zlecenie carów przez najlepszych mistrzów jubilerskich . Legenda mówi , że pierwsze okazy rodonitu znajdowano w gniazdach orłów . Dlaczego akurat tam ? Nie wiadomo. Od tej legendy wzięła się pierwsza nazwa kamienia „orliec” , do dziś zresztą funkcjonująca w Rosji . Aktualna i powszechnie stosowana nazwa pochodzi od greckiego słowa rhodon czyli róża. Oprócz zastosowań w jubilerstwie , rodonit wykorzystuje się jako kamień okładzinowy i do pozyskiwania manganu, rzadziej do produkcji barwników . I tu kolejne ciekawostki ; jedna ze stacji moskiewskiego metra „Majakowskaja” została wyłożona rodonitem. Największy wydobyty blok rodonitu ważył 46 ton . Wydobyto go w roku 1869 , ale dopiero w 1888 zdołano przetransportować do Petersburga . Dla wstępnej obróbki wybudowano nad nim halę fabryczną , a potem ułożono tory kolejowe od fabryki do najbliższej stacji ; tą drogą jechał do Permu, potem płynął barką , następnie znów podróżował koleją . Ostatecznie znalazł się w Petersburgu , gdzie wykonano z niego sarkofag dla zmarłej carycy Marii Aleksandrowny , żony Aleksandra II . Do dziś można ten sarkofag podziwiać w Soborze Piertopawłowskim.
Litoterapia przypisuje mu właściwości łagodzenia niepokojów
i traum. Kamień ten przynosi też spokój , niweluje zagubienia i strachy . Dobrze wpływa na
cykl miesiączkowy .
Jak zawsze dokładny przekaz o cudach natury! Zastanawiałam się, czy ich nie widziałam w 1975r., gdy penetrowaliśmy z wycieczką moskiewskie metro!
OdpowiedzUsuńKłaniam się z podziwem dla wiedzy!
Bardzo prawdopodobne . Sama chętnie bym te cudeńka zobaczyła .
UsuńJest jesień wracają Twoje wspaniałe opowieści. Oczywiście zbieram dla wielbicieli. Uściski
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę ich będzie . To moge obiecać.
Usuń