... wymarło . Od wielu miesięcy mam takie wrażenie . Zwykle żyło , wciąż się coś działo , ludzie kręcili się do późnych godzin nocnych , życie toczyło się intensywnie , każdy gdzieś śpieszył, uprawiał sport , wyprowadzał psa, spacerował z dzieckiem ,jeździł rowerem lub hulajnogą, pary przechadzały się nad rzeką , pachniało kawą z lokali gastronomicznych , odbywały się imprezy planerowe , sklepy były czynne czasem nawet do późnego wieczora , jednym słowem życie toczyło się pełną parą . Od kilkunastu miesięcy tego nie ma . Już około 16-17.00 jak wracam z pracy po mieście przemieszczają się pojedyńcze osoby , czy to pieszo czy autami lub innym pojazdem , a połowa sklepów i wszystkie kawiarnie i restauracje pozamykane . Z promenady zniknęli spacerowicze , place zabaw i siłownie pod chmurką puste. Jedynie w niedzielę nad jeziorem coś się dzieje . Nie przyciągnęła ludzi nawet nowa atrakcja naszego mini-skansenu kolejki wąskotorowej czyli jeżdżąca na monety ciuchcia wożąca maluchy dookoła pergoli. Straszne to jest . Gdy wieczorem wychodzimy na spacer na sąsiednich ulicach nie ma żywej duszy. Czasem trafi się jakiś mieszkaniec osiedla z pieskiem , albo dzieciak jeźdżacy na deskorolce i to wszystko. Zastanawiam się czy kiedyś do miasta wróci życie ...
Tak poza tym , standard . Nie dzieje się nic szczególnego . Kończę drugą książkę .
U mnie dopiero w weekendy wieś odżywa! A codzienność to pustki wszędzie. Pochowani wszyscy, czasem jakiś wytrwały piechur się trafi lub rowerzysta!
OdpowiedzUsuńCzy my się kiedyś wszyscy znajdziemy?
Dobre pytanie , póki co jakoś optymistycznie to nie wygląda
UsuńI w Italii Włosi przycichli. sa weekendowe zrywy, ale to nie to. Gorzej jak nam to zostanie. To zamkniecie w sobie i na świat. Serdeczności
OdpowiedzUsuńDziś właśnie moi gadali o tym w pracy; że młodzież odcięta od kontaktów z rówieśnikami ma coraz większe trudności w ponownym nawiązaniu kontaktu. Koszmar
Usuń