babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 8 listopada 2019

8.11.2019 A tak poza tym ...

Poza tym, czyli poza wspaniałym występem, Warszawa nie zrobiła na mnie wrażenia . Dworzec centralny się nie zmienił poza tym,że filary przemalowali na niebiesko, a ostatnio byłam tam z 10 lat temu albo lepiej. Drożyzna wszędzie i nie zawsze idzie za tym jakość.  Na ten przykład toalety; wszędzie płatne i ok, rozumiem to , ale czemu w płatnej toalecie nikt nie sprząta ? Jedną dosłownie trafiliśmy zadbaną. Nie rozumiem . Hala widowiskowa Torwar wygląda jak z lat 70-tych - taką zapamiętał mój małżonek z czasów kiedy jako 12-latek jeździł ze swoim wujem, który był szefem miejscowej drużyny hokejowej  na rozgrywki. Komfort żaden ; plastikowo-metalowe nie wygodne krzesła przyspawane do szyny , żeby się nie przemieszczały , nie ciekawe toalety i szatnie , nie remontowane od nie wiadomo kiedy elewacje. Słaba akustyka na dodatek. Owszem na brak miejsca nie można narzekać , obiekt duży , ale zaniedbany. Poznańska Sala Ziemi , choć o wiele mniejsza oferuje znacznie wyższy komfort ; wygodne foteliki , widownia pod kątem - tak,ze z każdego miejsca każdy widz ma doskonałą widoczność na scenę i dobre nagłośnienie . No i jest wszystko bezpłatne , jeśli już się wejdzie na teren obiektu , szatnie i toalety są darmowe ( na Torwarze płatne 2 zł od osoby) , dla palaczy jest specjalna kabina z wyciągiem ( w Warszawie brak jakiegokolwiek miejsca)  , w przerwie można wyjść poza obiekt - zakładają tylko taką papierową opaskę na rękę dla identyfikacji ,żeby nie było problemu z powrotem ( na Torwarze nie do pomyślenia ). I oczywiście zakaz robienia zdjęć czy filmowania . W Poznaniu nikt z tego nie robi problemu. Przy cenie biletów na występ Sary rzędu 400- 1200zł zależnie od sektora ,to co najmniej nie na miejscu . Powinni organizatorzy bardziej się postarać i przynajmniej szatnie i toalety zwolnić z opłat , no i nie zabraniać fotografowania. Rozbawiła mnie sytuacja jak z minionej epoki ,mianowicie tak zwany "Konik " handlujący biletami przed wejściem . Nie wiem skąd je wziął i jaki miał na tym zysk ale sprzedawał za 1/3 wartości . Mogły być jakieś trefne , podrabiane , no bo skąd cena?
Sam dojazd do Warszawy w normie. Inter City dość drogie ale wygodne, kawa , herbata lub inny napój w cenie , można czytać lub pracować na laptopie , bo i wifi działa. I punktualne . Nie ma na co narzekać . Hotel choć jednogwiazdkowy to przyzwoity. Pokój mieliśmy nie wielki ale czysty , było ciepło, łazienka w pokoju  i ładny widok z okna na Wisłę i PGE Narodowy , śniadanie w cenie i co najważniejsze blisko Torwaru , jakieś 400-500m. No i tanio ; ze śniadaniem wyszło po 104 zł na osobę . Czego chcieć więcej. jedynie nie było w pobliżu restauracji więc kolację zaliczyliśmy w pobliskiej Żabce; zapiekanka na ciepło i kawa. My tam mało wymagający nie narzekaliśmy na tę niedogodność. Najważniejszy był cel czyli koncert.
Po śniadaniu wyruszyliśmy z powrotem na dworzec . Pozostałe do odjazdu 2 i pół godziny kręciliśmy się po butikach w przejściu podziemnym , zaliczyliśmy ze dwie kawy w barkach , kupiliśmy dla wnucząt pamiątki ; magnesiki na lodówkę w widoczkami i napisem Warszawa. I po 12.00 wsiedliśmy do pociągu . O 15.30 byliśmy już z powrotem . Na dworzec podjechała po nas synowa . I to by było na tyle . Szaleństw na ten rok chyba koniec. Czas wracać do pracy .
Aha, byłabym zapomniała : ten niemal kobiecy głos nazywa się kontratenor w zakresie sopranu koloraturowego . Zapewniam , że to było coś naprawdę wyjątkowego . A młody solista  o niezwykłym głosie nazywa się Narcis Ianau .  I jeszcze na koniec : duet Sara Bringhtman i Vincet Niclo. Nie z koncertu rzecz jasna , ale udało mi sie namierzyć kawałek w necie.



2 komentarze:

  1. Nigdy nie lubiłam Warszawy chociaż moj ojciec warszawiak z dziada pradziada i teoretycznie mam sporą rodzinę tam.Tak że nie zdxiwilo mnie to. Zawsxe Kongresowka chociaz stolica. :)*

    OdpowiedzUsuń