Daty nadal mnie prześladują ; dziś rano wpadłam w panikę ( no prawie) ,że nie zrobiłam wpłat , które zwykle robię w ostatni dzień miesiąca , no i siedziałam rano zaraz po wyjściu z wanny i robiłam dyspozycje . Gdzieś w okolicach obiadu dotarło do mnie, że przecież ostatni dzień miesiąca wypada jutro. Szaleństwo jakieś ...
A poza tym , oprócz zwykłego niedzielnego luzu odwiedziliśmy przyjaciół w Poznaniu. Popołudnie i wieczór nadzwyczaj udane . Przy pysznym jedzeniu i równie pysznym winku , gitarowej muzyce w wykonaniu Nowozelandczyka ( zapomniałam nazwiska ) - ostatnim muzycznym odkryciu naszego kolegi. Niedługo znów się spotkamy u nas. Na razie nie umówiliśmy terminu , ale to nie ma znaczenia . Było miło i jak zwykle żałujemy , że tak krótko. Znamy się i przyjaźnimy 40 lat ! Było za co wznosić toasty.
Nie ma mojego komentarza. :(. To tylko Ci pomacham. Spotkanie z przyjaciółmi zawsze w cenie. :)
OdpowiedzUsuńPewnie , a jeszcze takie jak to; 40-tka !
Usuń