jeszcze trochę a usiądę i zacznę wyć do księżyca jak wilkołak. Matka oczywiście na badanie krwi nie poszła. Bo ona się nie może połapać , bo się nigdy nie leczyła i ona nie wie i w ogóle jakąś ściemę mi zaczęła wciskać. Siłą zawlokłam do laboratorium , to zaczęła przed laborantkami na mnie narzekać, że ją wykończę , bo jej każe jakieś badania robić . Laborantki chyba częściej mają z takimi przypadkami do czynienia , bo na nią wsiadły, że jak tak może , że przecież córka o nią dba , że pilnuje żeby się leczyła i w ogóle powinna słuchać co mówi. Nie wiem czy tam do babusi coś dotarło czy nie ale już nic nie mówiła. Wyniki odebrałam sama po południu. Znów mnie wkurzyła. Już nie wiem , co mam jej powiedzieć , żeby dotarło i wreszcie zaczęła robić jak powinna.
Dzień miałam w biegu , chociaż planowałam co innego wyszło inaczej. Załatwialiśmy sprawy w jednym z naszych banków i zeszła z godzina , na podpisywaniu papierków . Niby tylko rodo i zmiana autoryzacji ze zdrapek na sms-y ale trzeba było wszystko przeczytać . Parę stron wyszło. Mówi się trudno, odrobię jutro.
W sobotę kolejna z rodzinnych imprez ; urodziny starszej synowej i imieniny synalka .
Najmłodszy wnusiu się rozchorował , kaszel, bolące uszko . Przyniósł z przedszkola jakieś paskudztwo.
Matki nie zmienisz ale sposób w jaki ją traktujesz odbiega od twojego dbania o inne sprawy, jakbyś była inna osobą. Tylko dlatego że ona cię nie doceni?
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenie Ano. Nie chodzi o docenianie. Rzecz w czym innym . Krótko mówiąc niektórzy ludzie nie powinni zakładać rodziny a tym bardziej mieć dzieci. Takim typem jest moja matka. Nie wychowywała mnie, odkąd skończyłam 3 miesiące zajmowała się mną babcia , a ją widywałam 2 razy w roku . Długo by opowiadać . Dużo lepsze relacje miałam z ojcem póki żył. Zajmuję się matką , bo nikt inny tego za mnie nie zrobi. Nawet swoje wnuki do siebie zraziła i widują się z nią na rodzinnych uroczystościach i czasami ze zwykłej poprawności. Takie życie .
UsuńTo bolesna wyrwa. W takim razie jest to osoba nie do końca psychicznie sprawna, zawsze miała jakieś deficyty, to już utrwalone.
UsuńInteresuje się losami przodków i łatwiej mi zrozumieć pewne zachowania kiedy nałoży się historie rodziny. Może tu jest klucz do jej zachowań? Łatwiej wtedy przyjąć zachowania które nas irytująca, ranią. Mam ciotkę która jest nie do wytrzymania w kontaktach i okazuje się że ja ojciec odtrącił jako dziecko i stąd pewnie jej brak empatii dla innych. Ale ona idzie w zawarte że ojciec ja kochał i karmi tym kłamstwem innych bo nie pasuje to jej do własnego wizerunku który tworzy na potrzeby otoczenia, że niby jest doskonala. A jest toksyczna. Czasami w ludziach siedzą nieprzepracowane traumy i stad sa nieznośny dla otoczenia.
Moja babcia znowu została sierota w wieku lat 10 a mówiła że była malenka. Depresja towarzyszyła jej całe zycie, nawet rozganizowany mąż nie dał jej radosci. Warto patrzeć na rodziny całościowo, mniej nas boli zachowanie
Rzecz w tym ,że o ile losy rodziny i przodków ojca poznałam do roku 1456 , to rodziny matki nie znam w ogóle , poza jej 2-ma siostrami ( a było ich 7-mioro) i ich dziećmi czyli moimi kuzynkami, z którymi też mam słaby kontakt . Zawsze mnie i ojca od swojej rodziny izolowała i sama tez unikała kontaktów. Na skutek różnych życiowych układów , poznałam kilka osób z dalszej rodziny , ale bardzo pobieżnie. Pewnie jest coś, w tym co napisałaś ale co już raczej nie ustalę .
UsuńMożna ustalić przodków z tej gałęzi, akty mówią. Ja dotarłam do dwóch rodzin z różnych gałęzi. W jednej wyszedl konflikt między rodzeństwem przyrodnim, nieumyślne zabójstwo stryja przez bratanka, sprawca przebywał w więzieniu 5 lat i już do końca życia chorował więc kolejne pokolenie doświadczyło skutków. Ciekawe jest to że mój pradziadek wyjechał w inny rejon i nigdy nie mówił synowi, wnukom o tym co się stało (ten który zginął był jego rodzonym bratem). Miał tajemnicę której może wstydzil bo to jego ojciec był rozwiązły.
UsuńOkazało się że ta odnaleziona rodzina była wzruszona moimi poszukiwaniami, ciążyła im przeszłość. Podziękowali za ustalenie przodków i ich odnalezienie. A miałam ochotę nie pojawić się na spotkaniu bo tuż przed czułam strach.
U nas to już dalsze pokolenia bo sprawa dot mojego pradziadka i prapradziadka a jednak przekaz rodzinny zachowany. Rozumiałam dlaczego pradziadek wyjechał w obce sobie strony
Podziwiam, wiem jaka to jest praca takie szukanie przodków bo brałam w tym udział . Nawet kiedyś o tym pisałam. Na kuzynki nie mam co liczyć w tej sprawie , bo one się zwyczajnie tym nie interesują a sama się nie podejmę , przynajmniej tak długo dopóki pracuję , z braku czasu .
UsuńHania niestety z wiekiem robimy się uparci. Też to widzę po sobie. Najważniejsze że ma te badania zrobione. Jak nie prośbą to groźbą. A imprezy udanej życzę. Odreagujesz po calym tygodniu. Buziaki
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest , też się czasem na tym łapię; na razie jednak wciąż można mnie przekonać .Dobrze przynajmniej , że na te wszystkie badania nie trzeba długo czekać .
Usuń