Jak słuchaliśmy kazania naszego prezydenta przed Zgromadzeniem
Narodowym w dniu inauguracji jego prezydentury i o tych głodujących dzieciach
zaczął nadawać z grobową miną i tonem godnym obwieszczenia co najmniej wybuchu
wojny , to niemal jednocześnie z mężusiem wypowiedzieliśmy to samo zdanie „
gdzie on te głodujące dzieci widział , szczególnie te na wsi”. Nic dziwnego ,że
go wybuczeli , bo takich głupot to nawet posłowie nie są wstanie znieść. Nie
twierdzę ,że ich nie ma w ogóle , ale …
Jak wybrałam się na spacer z moim kotem ( teraz nie mam ,
ale kiedyś miałam ) to wiadomo , kot na czterech łapach chodził , ja na dwóch
nogach – wniosek prosty : STATYSTYCZNIE MIELIŚMY PO TRZY NOGI . Odwołując się
do statystyki głoduje lub nie dojada ok. 450 tysięcy dzieci . Liczba jako taka
może przerazić , ale jak się w to wgłębić i poczytać o metodach „pomiaru” i
kryteriach , to już takie oczywiste nie jest . Bo co to za kryterium ,że za
głodujące uznaje się dzieci , które mięso i ryby zjadają mniej niż co drugi
dzień. Zgodnie z tym kryterium powinnam była umrzeć z głodu w dzieciństwie lub
bardzo wczesnej młodości, bo mięso jadłam raz na tydzień , a ryby na Wigilię ,
ewentualnie jeśli dało się kupić, to jakiegoś śledzia w piątek z racji
postu. Tak się po prostu jadało na wsi –
a głodny nikt z nas nie chodził i mało tego, posiłki były na tyle pożywne, że wystarczyło sił do fizycznej pracy . Nikt też
na żadne choroby z niedożywienia nie zapadał. No ale, to było kiedyś .
Statystyki , statystykami , ale wróćmy do rzeczywistości. Pytanie mam ;
czy rodziny wegetarian albo w wersji
hard wegan , gdzie mięsa nie jada się w ogóle, albo jak ktoś mięsa nie je bo nie lubi , też do tej średniej się zaliczają ? Bo tego
nikt nie wyjaśnił, a jeśli się zaliczają , to rzecz oczywista wyniki są zafałszowane
.Ta liczba 450 tysięcy mocno podejrzanie
mi wygląda . Zgodzę się , że są rodziny ubogie , które mają problem żeby się
wyżywić , ale nie sądzę ,żeby ten problem występował w aż tak skrajnej ilości.
A teraz coś z praktyki ; nie z mojej , bo jeśli chodzi o dzieci , to mam
kontakt tylko z moimi wnuczętami a tym niczego nie brakuje, ale ze szkolnego
podwórka mojej Szwagroskiej i relacji znajomej , która w opiece społecznej pracuje
. Szkoła , w której pracuje Szwagroska jest szkolna stołówka . Obiady , nie
jakieś wyszukane , ale pożywne i smaczne ( tak twierdzi Sz.) . Oprócz tych , co
za nie płacą z obiadów korzysta kilkanaścioro dzieci , którym posiłki opłaca
opieka społeczna . Często jest tak, że te dzieciaki na obiad nie przychodzą ale w przerwy latają do szkolnego sklepiku i kupują czipsy, batoniki ,
chrupki , colę itp. Darmowe napoje
mleczne , które wszystkie dzieci w szkole dostają dwa razy w tygodniu, lądują w koszach
na śmieci . Sprzątaczki w szkole często wymiatają spod ławek nie ruszone
śniadania a na szkolnych wycieczkach dzieciaki domagają się wizyty w
MacDonaldzie i całe kieszonkowe , często po 150- 200 zł wydają na słodkości i
inne fastfoody. Ja się zastanawiam , skąd na to mają rodzice , skoro są
beneficjentami opieki społecznej i biura pracy? Zapytałam o to nawet kiedyś
moją znajomą , która pracuje w opiece społecznej . I zdziwiłam się nieco .Problemem
nie jest skrajne ubóstwo , ale skrajne lenistwo . Otóż faktycznie
potrzebujących i wymagających wsparcia jest 5-10% . Reszta z pobierania
świadczeń zrobiła sobie sposób na życie i co gorsze uczy tego dzieci . Jeśli
dostaną kasę na jedzenie , to jej nie wydadzą , bo trzeba by pójść na te zakupy
a potem szykować jedzenie ( co innego ciuchy , piwo , papierosy , nowa komórka,
jakieś torebkowe przekąski typu czipsy , kawa z koleżankami w kawiarni ) . Dają
dzieciakom parę złotych co dziennie zamiast śniadania , bo śniadanie trzeba uszykować, a po co. A dzieci jak to
dzieci – wydają na to co im pasuje . A jak odebrać im świadczenia , albo jak
pracownice opieki dostarczały takim ludziom artykuły żywnościowe , to się
obrażają , że nie dają kasy i ,że makaron trzeba gotować . Niedawno wybudowali nam po sąsiedzku Mac
Donalda , blisko , tuż za Biedronką . Siłą rzeczy często przechodzimy obok , w
skrajnych przypadkach wpadamy na jakiś spóźniony obiad . Zawsze jest tam pełno
dzieciaków – w wieku gimnazjalnym i młodszych , dużo młodzieży . I nie kończą
na jednym daniu. Moja znajoma z opieki opowiedziała mi zresztą mnóstwo innych
ciekawostek z życia beneficjentów , ale ma być o głodujących . Jakiś czas temu
jedna z moich przyjaciółek opisywała kobietę z gromadką dzieci wychodzącą z
budynku mopsu skarżącą się na biedę i swój wniosek ; że gdyby tak faktycznie
była biedna pozbierałaby owoce rosnące dziko w okolicy i przerobiła na dżem –
ja zresztą zrobiłabym tak samo , ale trzeba chcieć i mieć rzeczywistą potrzebę
.Podobno najwięcej głodujących jest na wsiach . To już co najmniej na jakiś
żart zakrawa ; na wsiach nawet tych popegeerowskich ludzie mają jakieś ogródki
, kawałki ziemi , gdzie można coś posadzić i miejsce żeby hodować kury czy
króliki . Nikt mi nie wmówi ,że we wsi jest gorzej . Nie
wierzę więc patrząc na to wszystko, że ktoś kto jest głodny i widzi ,że głodne
są jego dzieci , nie będzie szukał innego rozwiązania jak wyciąganie ręki po świadczenia
. Wystarczy przejść koło śmietnika ,żeby zobaczyć ile jedzenia się wyrzuca ,
nawet chleba – tak robią głodujący ?
Owszem przyznaję ,że mieszkam w dość specyficznym miejscu ,
o wysokim poziomie życia , w moim mieście nawet zwykłego menela trudno spotkać
, a pracy nie mają tylko ci , którzy na własne życzenie jej nie szukają , ale
nie sądzę ,żeby akurat moje miasto było jakimś wielkim wyjątkiem. Nie twierdzę
też ,że problem jako taki nie istnieje w naszym kraju , ale mówienie o tym jak
o narodowej tragedii i sugerowanie ,że winni temu są ci bogatsi i bardziej przedsiębiorczy
jest co najmniej nadużyciem .
A na koniec to co zwykle : w pracy nic nowego ( aż się wierzyć nie chce) . Na budowie wstawiali dziś okna . Prawie skończyli - została szyba w przeszklonej ścianie i drzwi do kotłowni , ale będą poprawiać . Mieli powiedziane ,że mają wstawić od góry , a resztę murarze podmurują uwzględniając ocieplenie podłogi i wysokość wylewki - zrobili dokładnie odwrotnie . Osadzili od dołu .
Zaklinam gorącą rzeczywistość - kupiłam dziś zimowe buty. Trafiłam dokładnie takie jak od dawna sobie marzyłam . Zrobi się od tego chłodniej??? Rok szkolny się zaczął - odczułam jadąc do pracy . Korki , korki i jeszcze raz korki.
Tak... dziwna ta statystyka.Ale ile sie marnuje to tylko widza ty ktorzy nie wyrzucają chleba i nie tylko dlatego, że mają go za mało. Buziaki Haniu. Udostępniam.
OdpowiedzUsuńCo to znaczy "udostępniam" ? Mało kumata jestem jeśli chodzi o nomenklaturę netową .
OdpowiedzUsuń