wiosenny przewrót w garderobie . Wiele nie zrobiłam , bo wpadła z wizytą Szwagroska .Gadaliśmy z dwie godziny , to znaczy głównie gadała ona jak to ma w zwyczaju , czasem tylko dopuściła do głosu mojego męża . Ja jako osoba z natury mało rozmowna czasem coś wtrąciłam . I dobrze, bo i po co sobie jęzor strzępić po próżnicy. Z narzekania jeszcze nikomu nic nie przyszło, a ja narzekać się nie nauczyłam.
Tak czy inaczej buty zimowe odpucowałam i schowałam do kartonu a karton na stosowną półkę a półbuty wystawiłam i od jutra zamierzam w nich chodzić do pracy . Kapelusz odstawiłam już rano, za kilka dni pójdzie w odstawkę zimowy płaszcz, już mi w nim za ciepło.
Dzień w pracy minął zwyczajnie i spokojnie jak na nasze możliwości. Towaru pod sufit , ale w końcu znów jest sezon przedświąteczny więc dziwić się nie powinniśmy. Tyle,że zazwyczaj marzec i maj to są miesiące przestojów.Tym razem się nie zapowiada. W maju nawet długiego weekendu nie ma więc i powodów do przestoju też nie.
Po południu zaliczyłam drobne zakupy w Biedronce; wodę, myjki do naczyń , chusteczki do czyszczenia mebli - nic takiego .Nie byłam tam ze trzy tygodnie i się zdziwiłam. Straszna tandeta się tam znów pojawiła.
Sweterek się robi . Jak usiadłam wczoraj przy tv i herbatce to zrobiłam prawie w całości jedną część przodu. Jutro dokończę , zostanie mi druga połowa i rękawy. Coś z tego będzie.
Wuja podesłał mi gotowy egzemplarz księgi . Ładnie wyszło . I zdjęcia udane jak mało które. No i oczywiście materiały do kolejnej. Skąd on to zdobywa? Ale dobrze, bo już myślałam ,że stracił wolę walki. Ostatnie pobyty w szpitalu bardzo go podłamały.Jak wynajduje sobie robotę , to znaczy,że wraca do formy. Moje robótki decoupagowe wciąż czekają na dokończenie. Może to jeszcze dziś zrobię . Zostało tylko trochę drobiazgów wykończeniowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz