Przemknął z prędkością światła. Dużo się działo . Dużo i nie źle.
Sobota taka więcej na luzie, choć do pracy musiałam jechać i mężuś też . Rano zrobiłam resztę zakupów i oczywiście zapomniałam o najważniejszym ; smalcu do smażenia chruścików.. Po obiedzie musiałam znów pojechać do sklepu . W biurze ograniczyłam działalność do posprzątania . No powiedzmy , o ile dało się posprzątać i nie zanurkować przy tym w jakimś kartonie, bo biuro znów zawalone sprzętem.
Po obiedzie też nic szczególnego ; ogarnęłam chatkę , trochę sobie przygotowałam do jutrzejszej imprezy . To znaczy zrobiłam kolorowe galaretki do pianki , ugotowałam jajka , potem mleko z żelatyną - piankę dokończę jak mleko zacznie się ścinać , to jeszcze chwilę potrwa . Reszta jutro . Roboty naprawdę nie wiele .Tylko trochę do pokrojenia i chruściki . Pójdzie szybko.
A poza tym łamie mnie jednak jakaś infekcja , w gardle drapie i zaczyna się katar, no i w ogóle nie szczególnie się czuję . Mężusia też dopadło , kaszle i walczy z katarem. Wszystko przez tę zimę bez zimy . Nie ma mrozu więc wszelkie zarazki latają w powietrzu .
haniu mam nadzieję, że infekcja ucichła podczas imprezy... ŻYCZENIA JUTRO :)
OdpowiedzUsuńJest " jutro" .
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego.... zdrowia i szcześcia bo te dwie rzeczy sa najwazniejsze. I oczywiście całusy imieninowe :)
Dziękuję Luciu ! Bardzo ,bardzo! Imieniny mam dziś 2.02 - świętuję jak wypadnie , niedziela , bo ja właściwie to Maria Hanna jestem .
Usuń