jakieś dziś się rozpętało. Chociaż to za małe słowo na określenie tego co się dziś działo. Dzień zaczął się źle. Wsiadłam do auta , przekręciłam kluczyk i "zdechł kanarek" , ani miauknie . Padł akumulator. Pożyczyłam prąd od mężusiowego wana , a po dotarciu do pracy pierwsze co zrobiłam, to wysłałam synalka po nowy . Ledwie zdążyłam wyszykować chłopakom wypłatę a rozdzwonił się telefon , zaczęli zjeżdżać kurierzy , przyjechał gość na spotkanie, okazało się ,że pomylono towar , trzeba było to odkręcać , jednym słowem bałagan zrobił się niemożliwy. I tak trwało przez pół dnia . Jakoś ten Sajgon ogarnęłam i już myślałam ,że się uspokoiło , ale byłoby za pięknie . Cały dzień chwili spokoju nie było. Mam nadzieję ,że jutro będzie większy luz , zwłaszcza,że mam wnusię pod opieką , bo synowa na badania jedzie .
Po obiedzie pojechaliśmy z mężusiem do firmy przeładować materiały. Mężuś stwierdził, że musi miejsce w aucie zrobić , bo tylko kolejne klamoty dorzuca i wozi to wszystko. Miałam wątpliwości czy zmieści się to co chce wyładować . " A czemu ma się nie zmieścić " , stwierdził beztrosko . No to zobaczysz - odpowiedziałam równie beztrosko. No i zobaczył ; Głośne " o k......a!! padło jak tylko otworzyłam drzwi. Z godzinę zajęło nam przemeblowanie kartonów z towarem , tak żeby przynajmniej przejście było.
A potem pojechaliśmy na zakupy. Tak trochę pod kątem zbliżającej się imprezy , trochę żeby zapasy uzupełnić. Wszystkiego i tak nie kupiłam , bo tesco na psy zeszło i ostatnio mało dobrej jakości towaru mają. Po resztę wskoczę w sobotę do intermarche.
Wymyśliłam już co podam ; zrobię jakieś niewielkie przekąski w postaci jajek faszerowanych i sałatek , do tego marynowane warzywa i pieczarki ( są takie nabite na patyczki i marynowane , wystarczy wyjąć ze słoika i ładnie ułożyć na paterze ) , a do kawy upiekę chruściki i róże karnawałowe ( ciasto robi się tak samo ) i zrobię piankę z galaretką. To ostatnie szybko się robi i wszyscy zawsze to lubili. A żeby było ciekawiej na stole to zrobię małe owocowe "szaszłyczki " i powbijam w jakiś melon , albo duże jabłka . Jakoś nie mam ochoty tym razem na długie siedzenie w kuchni.
Zlikwidowałam świąteczne dekoracje . Jakimś cudem jeszcze dwie zostały . Przy zdejmowaniu w ogóle ich nie zauważyłam , dopiero później . Dużo tego było, musiałam wziąć większy kartonik ,żeby to schować . Mam nie złego fioła z tym magazynowaniem wszystkiego . Rozsądnie byłoby to powyrzucać, za rok przecież i tak wymyślę nowe.
U mnie ww wtorek zamieszanie u Ciebie w środę. Widać z południa szło. W Tesco nie robie zakupow choc mam tak samo blisko jak do Auchana i Carrefoura. bo tez uwazam, że są i drożsi i gorsi. Menu zapowiada sie ciekawie i smacznie. Miłego dnia Hania. Cieszmy się bo już czwartek :)
OdpowiedzUsuńOj cieszę się jak diabli. Z przyjemnością zajmę się domowymi sprawami w sobotnie popołudnie.
OdpowiedzUsuń