babusia
sobota, 6 grudnia 2014
6.12.2014 Mikołajkowo
Odświętny dziś nastrój w mieście i jakieś takie podekscytowanie w lepkim od mgły powietrzu się dziś czuło. Ludzi kręciło się po mieście mnóstwo , przygrywali uliczni grajkowie , jeden na rynku, drugi na deptaku , wśród przechodniów snuli się różnokolorowi Mikołaje ( kolor zależnie od tego , który bank na Mikołaja chce sprzedać pożyczkę ), co kawałek przed sklepem jakiś inny Mikołaj rozdawał słodycze dzieciakom - komercją aż kipiało, ale w sumie jakoś tak odświętnie było. Ranek zaczął się ospale . Dosłownie. Niby wstałam parę minut po 7.00 ale pozbieranie się zajęło mi więcej czasu niż zwykle. Na zieleniaku pustki. Jak na przedświąteczną porę to co najmniej dziwne. Kupiłam owoce i pieczarki , kilka drobnych gadżecików dekoracyjnych i pojechałam do miasta po resztę zakupów. W mieście ruch już od rana panował większy niż zazwyczaj. A potem było jak zwykle ; biuro , w biurze zaległości z wczoraj i porządki . Urwałam się też na chwilę ( długą , z powodu braku miejsc do parkowania) po kolejne zakupy - przemysłowe. Nie tylko zresztą . Odwiedziłam Sklep z Herbatą. Takich co wpadli na ten sam pomysł co ja , żeby prezenty w tym sklepiku robić okazało się być więcej. Kupiłam po 100 g kawy herbaty . Próba generalna przed zakupami i pakowaniem upominków wypadła pomyślnie. Całkiem sporo mieści się w tych pudełkach , choć na pierwszy rzut oka na takie nie wyglądają . Oprawiłam też w punkcie ksero wyniki pomiarów dla klienta - jak zwykle po robocie chłopaków wypadły bezbłędnie . Tu miałam fart , bo jak tylko weszłam do biura zjawił się klient , dla którego były przeznaczone, odebrał sprzęt , a przy okazji wręczyłam mu rozliczenie roboty, fakturę i protokół . Nawet nie pisnął na temat kwoty a robotę pochwalił. Mało który klient się na to zdobywa - zwykle marudzą . Po drodze kupiłam też opłatki czyli ,że świętować możemy. Potem jak już klient poszedł mogłam spokojnie robić porządki .Miniaturową choinkę ustawiłam na półce pomiędzy sprzętami. Wygląda całkiem ładnie. Mężuś przyjechał do biura z wielką kulką ferrero rosche niby,że na Mikołaja prezent . Wygląda to pięknie.Na razie posłuży za dekorację , szkoda mi rozpakowywać . Ja mu rano zostawiłam pudełeczko jego ulubionej galaretki . Popołudnie zeszło mi na sprzątaniu łazienek . Przetrzepałam wszystkie kąty , szafki i szufladki. powyrzucałam co zbędne , wyszorowałam ściany , podłogi i armaturę , nawet pralkę umyłam specjalnym preparatem. Żrące paskudztwo jakieś , w rękawicach trzeba używać , czego nie znoszę. I oświadczam tu i teraz : to ostatnie moje wielkie porządki przed remontem . Od teraz tylko tyle ile trzeba , z sukcesywnym redukowaniem rzeczy zbędnych . Nie śpieszyłam się . Zeszło mi na tym całe popołudnie. Po skończeniu sprzątania zaczęłam się bawić - pisze bawić , bo zabrałam się za dekoracje zimowe . Dopiero zabrałam . Na razie powstały trzy, ale będzie ich więcej . Póki co w przygotowaniu. Spryskałam srebrny sprayem szyszki i modrzewiowe gałązki. ,które trafią do wazonów. Na razie farba schnie . Dokończę jutro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak miło Haniu. Tak jakoś składnie i światecznie. Ja bylam chwile w mieście ale u mnie w Batorym a nie centrum. Mikolajowo nic sie nie działo. W ogole wszystko przeniosło sie do supermarketow. To juz w Italii zaobserwowalam podczas Befamy. Taki znak czasu. Ja jeszcze wp rzyslowiowym lesie ale dziś skończę co najwazniejsze w kuchni a potem powoli za pokoje. Głownie porządne odkurzanie. No i jak postanowilam, jedno okno dziennie. I powinnam się ze wszystkim zmieścic w czasie. Milej niedzieli.
OdpowiedzUsuńMnie te rehabilitacje zabieraja pół dnia i jakoś odechciało sie wszystkiego.Pewnie będę z obłędem w oczach doganiać wszystko na ostatni moment!
OdpowiedzUsuńCoś tam do przodu popycham ze świątecznych tematów, ale mam przeświadczenie,że nie zdążę . Standard, mam tak co roku . W końcu i tak wyrabiam , ale się stresuję.
OdpowiedzUsuń