babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 21 lipca 2011

21.07.2011 Ciężkie to lato

z różnych przyczyn. Pogoda szaleje ; burze , nawałnice, deszcze i mgły na zmianę z palącym słońcem i klimatem rodem z tropikalnej dżungli. . Zmienia się to z godziny na godzinę. Jak dla mnie jest to dość uciążliwe. Praca nam nie odpuszcza . Kontrakt za kontraktem . Urlopy nie pewne. Stał się zresztą cud jednego razu ; o urlopie mówi mój mężuś ! t y g o d n i o w y m ! Już to widzę . Przyjdzie co do czego to się wywinie, bo wypadnie jakaś robota u klienta i tygodniowy urlop szlag trafi. Ale to znaczy,że jest zmęczony , choć się do tego nie chce przyznać. Ja tam nie miałabym nic przeciw ,żeby posiedzieć gdzieś na plaży albo poszwendać się po lesie , coś pozwiedzać itd. No cóż , pożyjemy , zobaczymy. Na razie od poniedziałku idą ( przynajmniej mają takie plany ) chłopaki. My rozmawialiśmy wczoraj o tygodniu po sierpniowym weekendzie.
Znów poszaleliśmy trochę z zakupami. Przy okazji pobytu u klienta pochodziliśmy po galerii Malta . Wyprzedawał się sklep Salamandry . Mężuś sobie kupił fajne , klasyczne buty za połowę ceny . Ja dla siebie nic nie znalazłam . Butki ładne i dobrej jakości , ale wszystko na bardzo wysokich obcasach , a to nie dla mnie. No i kupiłam też mężusiowi prezent na imieniny ; wodę Giorgio Armani. Ten nowy zapach , reklamowany w TV . Jest ładny , taki świeży z drzewną nutką . Do mężusia takie pasują.. Będzie miał na wyjścia. Na co dzień do pracy wystarczą mu avonowskie lub poczciwy Hatric . Zwiedziliśmy też praktikera – tak sobie , popatrzeć co by nam się do remontu przydało , ale nie było nic ciekawego .Pod tym względem castorama i le roy są lepiej zaopatrzone i lepszej jakości materiały oferują. W kwestii kuchni nie mogę dojść z mężusiem do ładu. Wciąż wymyśla nowe bajerki ( wczoraj na ekspozycji firmy meblowej w pasażu wypatrzył szuflady otwierane dotykowo ), bez których ja mogłabym się obyć , ale jemu się podobają i uważa,że są nowoczesne i będą przydatne a mnie zaczynają przerażać koszty , bo wiadomo,ze każdy taki bajerek to kolejna kasa do wydania.
A w najbliższą niedzielę potrójna impreza imieninowa, a właściwie imieninowy grill: dziadek , wnuczek i młodsza synowa . To będzie wesoło! Oby tylko pogoda dopisała. Młodsza Synowa wyznaczyła mi zadanie zrobienia dwóch sałatek i upieczenie placka drożdżowego. Resztę bierze na siebie. Cóż , przychodzi powoli ten czas, że prym powiodą młodsi. … A z grilla się cieszę . Lubię imprezki na świeżym powietrzu. ( młodzież wypożyczyła sobie działkę od starszego synalka na tę okoliczność) . Za tydzień imieniny wnusi . Też na działce .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz