wzdłuż drogi krajowej numer 15 robi się coraz bardziej popularny i uczęszczany. Po drodze mija się już całkiem sporo osób. Jest też kilkoro stałych rowerzystów i ze trzy mamy z maluszkami . I zwyczaje już obowiązują jak na prawdziwym szlaku turystycznym . Uśmiechamy się do siebie, pozdrawiamy nawzajem lub zagadujemy .. Przebija radość i sympatia do świata. Przeczymy mitowi o ponuractwie i nieuprzejmości Polaków. .Może to przez to,że w moim mieście ludziom dobrze się powodzi ? A przyjaciółka powiedziała mi w niedzielę ,że trochę schudłam …
Wczoraj kijki zastąpiła mi wnusia w wózku.. Mała ślicznotka uśmiechała się i stroiła wdzięczne minki do każdego kto się tam pojawił i wskazywała mi rączką kwiatki, , które miałam jej nazrywać. Nazbierałyśmy tym sposobem całkiem pokaźny bukiecik. Z e zwykłej trasy skręciłam w jakąś polną dróżkę , zdjęłam tenisówki i wędrowałam tak sobie boso po wygrzanym piasku i trawie... Miło i spokojnie …
A tak poza tym jesteśmy zawaleni pracą . Starszy synalek właśnie przełożył urlop na czas bliżej nieokreślony , czy kolejne urlopy ,planowane na sierpień dojdą do skutku też nie wiadomo. Złośliwemu dłużnikowi nasi prawnicy w końcu założyli sprawę w sądzie, bo próby dogadania się z nim nie poskutkowały . Nie lubię takich sytuacji, ale trudno, dostanie to o co się prosił od wielu miesięcy. A dziś rano na targu zrobiłam pokaźne zakupy; czarne jagody , truskawki, wiśnie ,porzeczki i wielki bukiet żółto – czerwonych gladioli. Pysznią się teraz w salonie na komodzie . Lato może być bez urlopu , ale bez porzeczek i gladioli … Nieeee, to nawet nie do pomyślenia .
Na naszej promenadzie też tak samo! I pełen Wersal. Prawie, jak w Niemczech!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!