zakładał trawnik a babcia wyżywała się na grządkach. Poszło szybciej niż się spodziewaliśmy. Pożyczyliśmy siewnik i wałek do ubijania a wnuczek zabrał grabie z czymś w rodzaju niwelatora. Wyrównywanie szło jak z płatka, sianie i ubijanie też. Ja się w tę robotę nie wtrącałam, zajęłam się sadzonkami pora , selera i kalarepy, a potem posiałam fasolkę i ogórki - może za wcześnie , ale nie wygląda na to, że miało by znów się mocno ochłodzić więc powinno wyrosnąć . No i gladiole ! Kocham te kwiaty i w końcu będę je miała. Posadziłam 25 cebul w kolorach ciemnoczerwonych i złoto- pomarańczowych. Mam jeszcze mnóstwo innych kwiatów do posadzenia , ale to jutro. Okazało się po skończeniu i solidnym obiedzie w postaci pizzy , że mamy jeszcze mnóstwo czasu. Wnuczek pojechał do domu, wnusia umówiła się na osiemnastą ze swoją paczką, na wieczorne koncerty i babskie pogaduchy. No to dziadek podłączył podgrzewacz wody. Mam w kuchni ciepłą wodę ! Prawdziwy luksus! Nie obeszło się bez wpadki. Trochę nam kuchnie zalało. W ruch poszły wszystkie możliwe szmaty i mop. Awarię szybko opanowaliśmy, dziadek zrobił poprawkę i teraz już działa jak należy, nawet umyłam już w ciepłej wodzie naczynia. Wnusia dostała bojowe zadanie , pomalowania starych, dziecinnych krzesełek , które posłużą do dekoracji tarasu. Wyszło pięknie, znów się nie spodziewałam, bo farba a właściwie próbki leżały od nie wiem kiedy. Mam jeszcze jedno krzesło do pomalowania tym razem duże , ale niestety więcej tej farby nie było, musze jutro dokupić małą puszeczkę. Wnusia malowała, dziadek montował podgrzewacz a ja zajęłam się sprzątaniem starej altany. Tam dopiero doszukaliśmy się artefaktów! Składany leżak z rur stalowych ocynkowanych z roku 1970 ! Pamiętam jak go moja matka kupiła. Miotła drapaka , którą zrobił mój ojciec z brzozowych gałęzi - trzyma się mocno. Jakieś stare węże ogrodowe, puszki z resztkami farb , które się przeterminowały się w 2007 , narzędzia ogrodnicze pamiętające pierwszego właściciela działki i góra śmieci na dokładkę. Mamy wyładowany po dach samochód , jutro pierwsze co zrobimy to wycieczka na gpszok żeby się tego wszystkiego pozbyć. Wnusia przebrała się odpowiednio na koncert - ma coś po babci, włożyła czarne bojówki i koszulkę fanki zespołu Nirvana , wsiadła na rower i pognała na spotkanie z koleżankami. Kolację zjedliśmy na działce , przezornie zabrałam z domu kanapki , zakładając , że dzieciaki zgłodnieją , ale najedli się pizzą i nie mieli ochoty na kanapki. Wróciliśmy do domu około 21.30. I na tym minął nam pierwszy dzień majówki. Ciąg dalszy nastąpi !
Ogromna przyjemność tak rodzinnie!
OdpowiedzUsuńPomoc wnuków okazała się nieoceniona. Sami byśmy bardzo długo się z tym szarpali. I fajnie się teraz rozmawia z nastoletnimi wnuczętami.
UsuńPiękny k ciekawy dzień na działce
OdpowiedzUsuńA to dopiero pierwszy. Może pogoda dopisze. Buziaki
Drugi też był pracowity . Buziaki!
Usuń