babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 31 października 2022

31.10.2022 Opowieść na halloweenowy wieczór

 „Odwiedziny z zaświatów”

Mam w swojej przepaścistej bibliotece książkę o takim właśnie tytule. Naukową książkę - żeby wszystko było jasne. Kiedyś nawet myślałam ,żeby zrobić jeden z opisanych tam eksperymentów ale po tym co mi się kiedyś przytrafiło zrezygnowałam.

W moim otoczeniu , w realu, nie wiele osób wie, że zdarza mi się otrzeć o nazwijmy to trzeci wymiar. Nie mam jakichś bardzo szczególnych możliwości , ale czasem „wiem” zanim, się wydarzy – nazywam to „moim coś mi mówi” , wyczuwam też wibracje miejsc np. wchodząc do jakiegoś domu odbieram jego energię , czasem jest to bardzo ciepłe i dobre odczucie , a czasem mam ochotę uciekać , bo dom jest pełen złych emocji . I właściwie to wszystko. Zdarzają mi się jednak sytuacje zupełnie niewytłumaczalne i zadziwiające . Wiele lat temu miałam dość niezwykłe zdarzenie.

     Był rok 1994 , jeden z najlepszych okresów w naszym życiu. Upalna noc z 30 na 31 lipca, otwarte szeroko okna ,trzecie piętro. Zwykle budzę się o 4.25 ale wtedy z gorąca obudziłam się wcześniej. Niebo traciło już granatowy kolor. Postanowiłam sprawdzić która godzina . Odwróciłam się w stronę stolika z telewizorem , żeby rzucić okiem na elektroniczny zegar wbudowany w sprzęt grający. Zwykle świeciły tam lampki od urządzeń i cyferki na wyświetlaczu zegara. Spojrzałam i w pierwszej chwili zesztywniałam . Nie wiem czy bardziej ze strachu czy ze zdziwienia. W miejscu stolika z aparaturą stała jakaś ubrana w białą ni to pelerynę ni to suknię, postać. W tle , gdzieś daleko za nią , jakby poprzez mgłę, albo matową szybę ledwie prześwitywały kolorowe światełka zegara - nie do odczytania. Po chwili stwierdziłam ,że postać wygląda dokładnie tak jak ja. Ma moje rysy twarzy , kolor i długość włosów , sylwetkę, nawet fryzurę... Włos na głowie zaczął mi się jeżyć , zwłaszcza, że budynek w którym mieszkaliśmy ,stał w miejscu dawnego ,pruskiego cmentarza z XIXw. - wyobraźnia zaczęła  pracować. Jednak w tym momencie poczułam – dosłownie , bo nie były to ani słowa ani przepływ myśli ,że  postać jest bardzo smutna ,że  nie chce mnie skrzywdzić a  tylko bardzo chce mi coś ważnego przekazać i nie potrafi. Uczucie paniki minęło .Powtórzyłam w myśli kilka razy „co mi chcesz powiedzieć „ ale postać tylko smutniała coraz bardziej. Po dłuższej chwili znikła. Stolik z telewizorem wrócił na swoje miejsce, zegar wskazywał 3.20 . Parę minut później rozpętała się burza. Pozamykałam okna , wtuliłam w mężusia i bardzo spokojnie zasnęłam. Do nocnych odwiedzin przyznałam mu się rano , ale tylko jemu. W przeciwieństwie do „reszty świata” wierzy w moje zdolności i choć z początku żartował sobie z tego , to jednak nigdy ich nie zakwestionował. Dzieci wciąż lekko się podśmiewają ,że mama jakieś „swoje woodu” praktykuje. Reszty rodziny ani znajomych  nigdy nie uświadamiałam co potrafię.  Z mężem rozmawialiśmy wówczas o tym zdarzeniu  kilka razy, jednak nie udało nam się zinterpretować tego  w żaden sposób.  Pod koniec października tego samego roku, przyszedł list od bardzo dalekiej krewnej męża z informacją ,że w nocy z 30 na 31 lipca zmarł jego ojciec. Teść nie utrzymywał z dziećmi kontaktu a  jego druga żona  nie uznała za stosowne powiadomić dzieci z pierwszego małżeństwa o jego śmierci. Została do tego zmuszona przez sąd , kiedy doszło do sprawy spadkowej, ale i wówczas nie zrobiła tego osobiście tylko przez kuzynkę mojego teścia. Dopiero kiedy otrzymaliśmy list, sprawa tych dziwnych odwiedzin  w pewien sposób się wyjaśniła. To wiadomość o jego śmierci chciała przekazać nam tajemnicza postać Stamtąd. Być może chciał się  z dziećmi pożegnać , albo myślał o nich w chwili śmierci... Do dziś jednak nie potrafię odgadnąć kim ta  postać była i dlaczego wyglądała jak ja. . Do dziś też zastanawia mnie fakt, że w chwili kiedy przyszedł list a to ja go odbierałam od listonosza ,natychmiast, zanim jeszcze mąż otworzył kopertę , wiedziałam, że wiąże się z tamtym zdarzeniem z lipcowej nocy i co zawiera...

Różne sytuacje z pogranicza rzeczywistości zdarzały mi się wiele razy i nadal zdarzają , ale odwiedziny z zaświatów przeżyłam raz . I teraz już wiem, że Tam czeka wielki spokój, a ci co Stamtąd wracają zostawili tu na ziemi jakieś niezałatwione sprawy i przychodzą do nas po pomoc ,

czasem żeby nam coś ważnego przekazać a nie po to żeby nas krzywdzić . Skąd to wiem ? Nie umiem odpowiedzieć. Od tamtej nocy po prostu wiem. 

I jeszcze piosenka - oczywiście jeden z moich ulubionych zespołów Blackmore;s Night



  

2 komentarze:

  1. Wierzę w Twoje zdolności. Chociaż bywają też sytuację nie tylko dziwne, ale i odrealnione.
    Blog na czasie. Ale przesłanie niósł pozytywne. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję , o to właśnie mi chodziło , pozytywne treści. Buziaki.

      Usuń