jesienny , piątkowy wieczór. Jak ja to lubię ostatnio! Dwa dni wolne przed nami , ciepła herbatka z sokiem owocowym , nowa gazetka wnętrzarska , muzyczka w tle i luzik. To mi pasuje . Jutro oczywiście popracuję sobie w ogródku albo w domu jeśli będzie padać ale taka praca to całkiem coś innego Zobaczy się .
Nic specjalnie ciekawego się nie wydarzyło. Chłopaki w Chojnicach na kolejnym zleceniu , mężuś z podwykonawcą w pobliskiej miejscowości przerabiali instalację komputerową w banku , a na miejscu zostali informatycy i moja synowa . Chyba ją jakaś infekcja dopadła , bo czuła się dziś marnie. A ja myślę, że jej wyszło przemęczenie i stres związany z przeprowadzką i sprzedażą mieszkania. Wygoniłam ją wcześniej do domu , żeby się zaczęła kurować. Na zakupy wybrałam się dziś sama , bo małżonek był w pracy ( wrócił jakieś pół godziny temu) i kupiłam tylko to po co pojechałam i trzy razy szybciej niż w towarzystwie małżonka , przy okazji zakupy dla matki na najbliższy tydzień. I tyle ... Zamierzam się dziś cieszyć spokojnym wieczorem .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz