mieszkanie młodzieży. Podpisany akt notarialny, przekazane klucze , młodzież od razu oddała nam pożyczony "wkład " , zostawili coś na płot a resztą już jutro spłacają sporą część kredytu jak mieli w planie. Spadnie im rata i to znacząco. Chociaż jedna sprawa porządnie załatwiona.
Dziś miałam kolejną "spinkę " z kurierem z gls. Tym samym co zebrał ode mnie parę dni temu. Zależało mi na pewnej przesyłce, bo po prostu przypadkiem wprowadziliśmy w błąd klienta . Sprzedałam mu nie taki kabel jak powinnam, co zauważyłam po transakcji. Tego co potrzebował nie mieliśmy więc szybko zadzwoniłam do kolegi z hurtowni, żeby mi dosłał na dziś , a do klienta zadzwoniłam ,że mu wymienię. Niestety hurtowni nie udało się już wysłać innym kurierem więc wysłali drugim z którym współpracują, choć normalnie wiedzą ,że mam jazdy z gls i wysyłają tym normalnym. Zadzwoniłam do kuriera, żeby mi powiedział gdzie podjechać , to odbiorę wcześniej - uparł się , że nie , on nie będzie przekładał paczek i szukał . Prosiłam, namawiałam - nie i już . Zadzwoniłam potem jeszcze kilka razy , to mi odrzucił rozmowę , no to zadzwoniłam już z innego telefonu , odebrał i znów to samo; w końcu jak dojechał z tą paczką , to była 15.30. Klient podjechał wcześniej , musiałam się tłumaczyć , że jeszcze nie ma , ale na szczęście gość normalny i zrozumiał. Była w biurze cała nasza "kompania" i mnie wsparli. Nagadałam kurierowi , że znów zawalił sprawę i się spóźnił ,moi poprawili a ten paczkę , którą już położył na biurku złapał i poleciał do auta. Wyleciałam za nim , a moi zdębieli z wrażenia . Nawrzeszczałam na niego na podwórku, że ma tę paczkę zostawić , a ten ją wrzucił do auta , wsiadł i już chciał wyjeżdżać , ale nie przewidział , że ma do czynienia z nieobliczalną babą i do tego wkurzoną . Stanęłam w bramie przed maską i go nie wypuściłam . Stałam tak sobie przed autem z rękami w kieszeniach , małżonek z synem zdjęcia zrobili , wysłali nawet do kolegi z hurtowni a ja dalej sobie stałam . Gość odpuścił po dobrych 20 minutach i trzech telefonach od wkurzonych klientów. Oddał paczkę , a ja poszłam do biura,. Do klienta zadzwoniłam ,że może odebrać . Przyjechał po półgodzinie i sprawę załatwiłam jak należało.
Zimno, pogoda piękna , ale rankiem skrobałam szyby w aucie ale i tak lubię jesień.
Ale jazda. A właściwie stanie. Fakt nie wiedział na kogo trafił. Co z tymi ludźmi się dzieje. Nie dość, że nawalają, to potem takie jazdy.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że młodzież do przodu a klient normalny był. Czyli dobrze się skończyło. Uściski
W sumie tak. Nie lubię takich sytuacji ale gość regularnie nawala.
UsuńNiektórym to rzeczywiście odbija! Chociaż? W tej pracy kurierskiej limit godzin jest bez dna, i czasami kurierzy nie wyrabiają. Stres do tego i finał taki jak u Ciebie! Ale trafił swój na swego!
OdpowiedzUsuńUśmiechów furę ślę!
Wiesz , ja to wszystko rozumiem i naprawdę staram się tych ludzi dobrze traktować , nawet ich na święta obdarowuję jakimiś firmowymi drobiazgami , ale ten po prostu jest nie do ujechania , nawala notorycznie , jest arogancki i w ogóle wrażenie sprawia jak by łaskę robił , że pracuje. Tym razem naprawdę wyprowadził mnie z równowagi. Buziaki!
Usuń