wielkiego się nie dzieje a dni wypełnione po brzegi i wciąż w biegu. Dziś nie inaczej. Gotowało się dziś w firmie właściwie bez konkretnego powodu . Trochę się nie dziwię , mało zleceń więc każdy nerwowy chodzi.
Tak poza tym mój małżonek zgubił kluczyki do swojego auta. Okazało się rano , kiedy miał ruszać do pracy. Skorzystał z zapasowego , a po powrocie znów szukanie. I było jak w wierszyku: "biega, krzyczy pan Hilary" . Umówił się jeszcze na 18.00 z klientem więc zawiesił szukanie i pojechał moim . Ja stwierdziłam ,że skorzystam z wolnej chaty i zamiast coś robić pooglądam mój ulubiony serial o łowcach staroci. Rozsiadłam się na kanapie z szydełkiem w ręku, w celu produkcji kwadracików , co by czasu nie marnować na gapienie się w tv. Oglądam sobie jednym okiem , drugim na i robótkę rzucam okiem a tu dzwonek do drzwi , otwieram sąsiad spod 4 . Znalazł kluczyki. Leżały na chodniku przed blokiem . Najwyraźniej wypadły małżonkowi kiedy wracał do domu. Jakieś znaleźne sąsiadowi trzeba zapodać w postaci flaszki.
Na koniec pojechaliśmy na działkę zajrzeć co się dzieje. Deszcz wyręczył nas w polewaniu betonu , a przy okazji mojej uprawie pomógł . Fasolka ma już dobre 3 cm, wszystkie ziółka ładnie się przyjęły , pomidory i inne krzaczki też . Na działce dziś byliśmy krótko, bo zadzwonił kolega z branży. Miał jakieś zlecenie w okolicy i postanowił nas odwiedzić . Posiedzieliśmy z godzinkę przy herbatce , no i zleciało.
Czyli w sumie wszystko na plusie. Budowa i ogródek podlany. Kluczyki znalezione i miłe chwile zaliczone.
OdpowiedzUsuńUściski
No mniej- więcej. Ostatnio mój umiarkowany optymizm jest w poważnym kryzysie z różnych powodów . Buziaki!
Usuń