Od rana wkurzył mnie klient ( jakiś przypadkowy , z ulicy i z jakąś pierdołą ) . Jak dzwonił przed niedzielą to mu powiedziałam ,że się szef do niego odezwie po niedzieli , bo teraz grafik mamy zapełniony. Nie powiedziałam którego dnia . Dziś rano ledwie weszłam do biura telefon ; wyleciał z ryjem na mnie, że szef jeszcze nie dzwonił , do czego to podobne, że do tej pory nie znalazł czasu i tak dalej. Darł się jak pokręcony. Ja tam się na takich uodporniłam i mnie byłe rozwrzeszczany klient nie sprowokuje, chociaż czasem mam ochotę coś głupiego takiemu powiedzieć , ale dałam sobie spokój i tylko jeszcze raz mu powiedziałam ,że przypomnę szefowi. Coś tam jeszcze nawrzeszczał i się wyłączył. Małżonek dzwonił jak wrócił do biura , ale się gość obraził i nie odbierał. A niech tam. Nikt się z tego powodu nie zmartwił. przyklepali nam klienci dwa kontrakty więc na razie będzie co robić.
Nie działał wczoraj facebook . Mnie tam nie robi , bo i tak nie mam konta , czasem tylko zaglądam na forum fanów Nightwischa , bo znajduję ciekawostki o zespole , a wczoraj chciałam sprawdzić czy znów koncertu nie odwołują , bo takie informacje od Eventinu docierają trochę później . Stąd wiedziałam ,że nie działa . O tym ,że to katastrofa cywilizacyjna była dowiedziałam się dziś z wiadomości . I musiało być groźnie skoro aż debatę w "Tak jest " urządzili sobie naukowcy . Podobno są zdania podzielone , jedni uznali ,że to tragedia i w czarną rozpacz popadali , inni, że o dziwo znaleźli czas na pójście do pubu , spotkanie ze znajomymi i P O G A D A N I E vis a vis , a nie wlepianie wzroku w ekran smartfona i nerwowe sprawdzanie "co tam panie w internetach" . Może taka awaria powinna się zdarzać raz na tydzień na ten przykład , po to , żeby ludzie nie zatracili zdolności bycia ze sobą ? To tylko taka moja refleksja , bo wciąż pamiętam ławeczkę w krzakach bzu za osiedlowym boiskiem , trzepak koło bloków i schody na strych w naszym LO , gdzie życie towarzyskie kwitło . Ale niestety , świat się zmienił . Mnie tam mediów nie brakuje , mogę się obyć bez internetu i tv , nie muszę sprawdzać wiadomości , ani kontaktować się ze światem wirtualnym, żyję przecież w realu . Owszem pisze bloga codziennie, tylko, że i tak pamiętniki pisałam od IV klasy szkoły podstawowej . Przyszedł taki czas więc zamieniłam pióro na klawiaturę i tyle... Może jednak ta awaria da trochę ludziom do myślenia , przynajmniej niektórym.
A poza tym nic szczególnego , zwykły październikowy dzień , kolorowy i słoneczny. Z wieczornego spacerku przyniosłam bukiet kolorowych liści.
Taki bukiet sama sobie zafunduję, ale jeszcze za wcześnie. Chyba, że jesień mnie zawiedzie i od razu zrobi się zimno i mokro. Upierdliwi klienci niestety bywają. A co do fb też się dowiedziałam na blogu, bo nie zauważyłam, że nie działa. Jest mi potrzebny, ale przeżyję jak muszę. Buziaki
OdpowiedzUsuńPrzez tyle lat nauczyłam się radzić sobie z klientami. Bukiecik jesienny koniecznie sobie zorganizuj.
Usuń