czy to lato czy jesień. Pogoda przecudna ; ciepło i słonecznie i jeszcze kolorowo na dodatek. W drodze z pracy do domu obserwuję od lat pewne drzewo na skwerze ,na tyłach muzeum - tam , gdzie w okresie świątecznym stoi szopka . Na początku września na drzewach pojawiają się pojedyncze złote listki , z każdym dniem ich przybywa , by pod koniec września połowa drzewa była złota , połowa zielona . Nie wiadomo dlaczego ten kolorowy podział jest bardzo symetryczny; pół na pół . W kolejnych dniach przybywa złocistości . W ostatnią sobotę było już całe złociste . Potem drzewo swoje złote listki zaczyna gubić , stopniowo , codziennie jest ich mniej i mniej , pojawiają się ciemne gałązki bez liści , aż w końcu zgubi je wszystkie . W niedziele trochę wiało więc tych pustych gałązek jest dziś już całkiem sporo . Ciekawe jak będzie wyglądało jutro. Najlepsze, że nie wiem jak się to drzewo nazywa . W mieście stanęły nowe dekoracje. Jeszcze nie wszędzie , ale przybywa . Może uda mi się zrobić jakieś focie.
Z bardziej prozaicznych spraw ... Właściwie nic nowego . Czasem mam farta . Tym razem miałam malutki farcik i część trudnych spraw mi się rozwiązuje . Dobre i to.
Z matką kolejna jazda ; rozbiła telefon. Nie mam pojęcia jak jej się to udało , twierdzi, że zsunął się z kanapy . Średnio w to wierzę , bo rozpadł sie na dwie części i jeszcze taśma łączeniowa została urwana . Z drugiej strony jeśli miała otwarty ( miała taki zamykany jak puderniczka) i spadł otwarciem w dół to mogło się zdarzyć . Kazałam jej wziąć ten , który jej na imieniny kupiliśmy ( był do niczego , nie dzwonił, nie działał itd - kupiła sobie po swojemu ) , najpierw zaczęła się ze mną kłócić, że ona żadnego telefonu ode mnie nie dostała i jej durnoty opowiadam . Jak poszperałam po szufladach i odszukałam to strzeliła focha . Zabrałam do domu razem z pilotem od tv . Męzuś przełożył kartę ; jakimś cudem pamiętała pin i mi podała , naładowaliśmy , a pod przyciski od netflixa i internetu w pilocie mężuś podłożył folię i jej wyłączył. Wczoraj po południu odwiozłam jej wszystko z powrotem. Na razie nie dzwoni, że jej coś nie działa .
Wieczorny spacerek był dziś wyjątkowo przyjemny .
Dokładnie tak się przyglądam dwóm ogromnym wierzbom nad jeziorem . Jedna w połowie rudo-srebrzysta, druga jeszcze zielona. Wygląda to naprawdę super. Są tego samego gatunku, I rosną jedna od drugiej o około5-8m.
OdpowiedzUsuńU nas jest mnóstwo takich ciekawych drzew, ale jakoś na to zwróciłam uwagę, nie wiem dlaczego . A wierzby mam za oknem , aktualnie zielono rude .
UsuńTak czytam i aż się boję, jaka ja sama będę na starość:)
OdpowiedzUsuńA jesień dziś piękna, słoneczna, tylko mocno wietrzna, ale nic to - barwy przyrody w mocnym słońcu i tak cieszą:)
Też się nad tym zastanawiam , zwłaszcza, że w rodzinie to pierwszy taki przypadek. Akurat moja matka zawsze taka była, ale na starość to jej się pogłębiło.
UsuńNiestety nie mamy wiedzy, o własnej starości. Unie w rodzinie nie było przypadków ani w najbliżej, ani w dalszej więc może mnie też się upiecze.
OdpowiedzUsuńTylko spokój Hania i cierpliwość. Nie ma innego lekarstwa. ❤️
No właśnie. Staram się zachowywać spokój i na razie jakoś daję radę i jeszcze liczę na to, że mnie też ominie
Usuń