Dzień lenia miałam dzisiaj . Nic mi się nie chciało, co nie zmienia faktu, że i tak musiałam , to co było. Nosi mnie z tego powodu, bo gdzie spojrzę, to widzę czekającą na mnie jakąś robotę ; a to porządki w szafach, a to wynieść to i owo do kontenerów , a to ciuchy do czyszczenia i td. Ten tydzień w sobote odpada , bo wyprawa z wnusiami zaplanowana , może w następny?
Spotkałam dziś koleżankę z liceum . Nie widziałyśmy się ładnych parę lat . Kiedyś mieszkałyśmy przez podwórko - dokładnie , to ona mieszkała w bloku , w którym dziś mieszka mój starszy syn . Lubiłyśmy się i zawsze z przyjemnością z nią rozmawiam . Bardzo mnie to spotkanie ucieszyło. Pogadałyśmy stojąc obok ratusza jakieś piętnaście minut. ..
W domu raczej nie wykazałam się działalnością poza schowaniem zastawy , którą wyjęłam z okazji przyjazdu gości . Potem zasiadłam na kanapie z najnowszym Newsweekiem w ręku. Nadal chłodno , a ten powiew jesieni przypomina mi ,że niedługo będzie czas na opowieści , czytanie książek , robótkowanie i wszystkie inne fajne rzeczy , które można robić w długie , jesienne wieczory.
Zawsze ta jesień przychodzi za szybko! A chciałoby się jeszcze poszaleć! 🙂
OdpowiedzUsuńŻeby nie te wysokie temperatury to by lato mogło być. Mnie tam jesień nie straszna . Buziaki!
UsuńAnie nadchodzącą jesień wpędza w depresję. Już się jej boję. Uściski
OdpowiedzUsuńWiem , ta włoska jesień do najmilszych nie należy , ale mija jak każda z pór roku i to jest pocieszające
Usuń