babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 14 czerwca 2021

14.06.2021 Tydzień demolki

 przed nami . Przygotowujemy się do malowania w sypialni.W czwartek wchodzi majster z ekipą. A tymczasem wczoraj przypadło święto naszego starszego wnuczka . Przystępował do I Komunii Św. Późno , bo w drugiej grupie więc zaczęło się o 12.30.Musze stwierdzić, że pandemia w tym przypadku się przysłużyła, bo po pierwsze nie było tłoku, po drugi ceremonię mocno skrócono , a po trzecie nie było przepychu i przepychania się chętnych do udziału w uroczystości w kościele. Sama uroczystość była kameralna i skromna .Tu musze się pochwalić wnuczkiem , bo pięknie czytał - trudne przecież dla 10-latka teksty z Pisma Św. Z odpowiednią intonacją , płynnie i zachowaniem interpunkcji (ma coś po babci) . Wiem ,że ładnie czyta , potrafił to już na poczatku I klasy , ale teksty biblijne nie są łatwe nawet dla wprawionej w czytaniu osoby dorosłej. Dzieci było zaledwie dziesięcioro , rodzice i dziadkowie mogli wejść by wziąć udział we Mszy. Musze się przyznać, że to była najładniejsza ceremonia komunijna , w jakiej przyszło mi brać udział, mojej własnej nie wyłączając , choć słabo ją teraz pamiętam ; jak by nie spojrzeć minęło  50 lat. Po ceremonii pojechaliśmy do restauracji na obiad , tort i przekąski i rodzinne pogaduchy , bo przecież to okazja , żeby pobyć ze sobą. Fajnie było, bo upał nie dokuczał, lokal i teren ogromne i mimo kilku imprez na raz nikt nikomu nie przeszkadzał. Ale zanim udaliśmy się na imprezę zaliczyłam jazdę , a jakże , z moją matką , Cały miesiąc, co dziennie  szykowała się na Komunię prawnuczka . Po woli juz mnie to bawić zaczynało , bo zaczęło na jakąś procedurę zakrawać. W sobote rano pojechałam jak zwykle zmierzyć jej ciśnienie i to samo ; uszykowała mu pamiątke, na prezent da kasę , kwitki ma zamówione, zaraz jak pójdę to poleci odebrać itd.  Umówiłam się z nią, że podjedziemy po nią około 12.00 i ze zadzwonię , jak będziemy wychodzić z domu . Wyglądało, że wszystko gra. Wieczorem zadzwoniła, że coś jej się stało z telefonem , bo przestał dzwonić , tylko zapala się wyświetlacz więc wie , że ktoś dzwoni.  To tłumaczę ,że pewnie sobie wyłączyła dzwonek i jutro jej uruchomię jak po nią przyjedziemy . To jutro przyjedziesz ? Zdziwiła się . No tak , ale około 12 , zabierzemy cię na te imprezę do wnusia - mówię . No i to się zaczęło . Na jaką imprezę wnuczka , ona nic nie wie, czemu jej wcześniej nie powiedziałam  . No jak, przecież na Komunię , mówie , masz uszykowaną pamiątke i prezent , miałaś iść odebrać kwiaty - tłumaczę . Po trzecim razie zajarzyła, że faktycznie ma . Kwiatów nie odebrała , bo już była zamknięta kwiaciarnia - ma ją zresztą 100m od domu . Ale to wszystko nic. Kwiaty odebrała rano . O 8.30  już mi dzwoniła, że ma i o której przyjedziemy. Znów tłumaczę . Wyglądało na to, że zajarzyła. Przed 11.00 znów telefon ; ona nie pójdzie na te Komunie, bo taka chora,  umierająca i tak się źle czuje i tak dalej. Wrzasnęłam , że ma nie kombinować tylko się szykować , bo przyjedziemy o 12.00 . Za pięć minut znowu telefon, to samo . Kazałam zadzwonić sobie na pogotowie jak tak z nią źle , bo ja nie zrobię wnuczkowi takiego świństwa , żebym nie poszła na jego przyjęcie. Zadzwoniła. Za parę minut znów do mnie, żeby mi o tym powiedzieć . Ale stwierdziłam ,że mam jeszcze chwile to podjadę . Karetka już była . Jak tylko weszłam ratownik od razu do mnie "czy to to się często dzieje " . Ja , a co się dzieje ? Nic histeria, tylko tyle czyli dosłownie nic - padła odpowiedź . A tak często - potwierdziłam. Dostała relanium na uspokojenie , ratowniczka podniosła na nią głos, że ma się nie wygłupiać tylko zabierać ze mną i jechać na te Komunię. Jeszcze przy tych ratownikach próbowała odwalać i głupoty wygadywała , ale się nie dali nabrać.  Po ich wyjeździe , zabrałam ją do siebie od razu i już był spokój .  Na koniec poczęstowała mnie "komplementem", że taką robocza suknię założyłam na przyjęcie. Roboczą , też coś.  Suknia jak suknia , biała z czarnym nadrukiem imitującym pas gipiury ; elegancka i bardzo odpowiednia na taką okazję. Na imprezie każdemu , kto się trafił opowiadała jaka to ona ciężko chora , z łóżka nie wstawała od tygodni ( nie prawda) ale Komunię do prawnuka to już musiała.  Noszszszz.... Jak widać "przygód" mi nie brakuje. już się nawet nie wściekam , podchodzę do tego jak do rozkapryszonego dzieciaka inaczej bym na łeb dostała.  

Tak poza tym , to nie wiem czy się jutro w biurze pokazywać , bo "wykrakałam" wynik meczu i podpuściłam chłopaków , powiedziałam że mecze będą trzy : dzisiaj mecz otwarcia , potem mecz o wszystko ,a potem o honor , wszystkie przegrane. Mieli z tego ubaw przez pół dnia , ale moja przepowiednia  się zaczyna sprawdzać więc nie wiem jak się to  dla mnie skończy . 

4 komentarze:

  1. Ja bym nie szła jak tam kibiców tłum
    A z mamą. No cóż sama wiesz. Najważniejsze, że impreza była udana. Świąteczna i rodzinna. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, o to chodziło. Uszło mi na sucho, wszyscy dziś latali jak nawiedzeni , nie było czasu gadać o meczu.

      Usuń
  2. Tak to jest, że życie pisze swoje scenariusze, i według tego raz na górze,a raz w dolinie!
    Przytulasy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytulasów nigdy dość - oddaję z nawiązką . Z nudów nie umrę , to pewne.

      Usuń