Niedawno synowa wybierała się na targ , poprosiłam więc żeby kupiła mi wiejskiego kurczaka . Teoretycznie jest zakaz sprzedaży , ale kontrabanda i tak kwitnie więc jak padnie hasło kurczak , to się jakiś "Waldek" znajdzie i bagażnika wyciągnie. Zadzwoniła, że jest i czy ma wziąć mniejszego czy większego . Stwierdziłam ,że na jeden obiad wystarczy mniejszy . Wrzuciłam do zamrażalnika specjalnie go nie oglądając . Zbliża się dzień matki więc postanowiłam rodzinkę z tej okazji rodzinnym rosołkiem uszczęśliwić . Wyprodukowałam wczoraj wieczorem górę makaronu , tak na oko na kompanię wojska , wyjęłam kurczaka z zamrażarki i zostawiłam na noc żeby się odmroził. Rano jak zaczęłam kroić ,żeby ugotować rosół okazało się , że kurczak jest ogromny - istny potwór i w całości się do największego gara , w którym zwykle rosół gotuję nie zmieści. No i wyszło, że rosół na dwa garnki gotowałam . bo u nas jak jest rosół , to jest rosół , makaron i mięsko z kurczaka jako wkładka . Zwykle się wszyscy objedzą po uszy. Z okazji święta zaprosiliśmy też moją matkę . Młodzież przywiozła a po kawie odwieźli babcię z powrotem do domu. W tak zwanym międzyczasie upiekłam jeszcze dwa nie duże placki drożdżowe . jeden z rabarbarem , drugi z kruszonką . Placek zniknął co do okruszka , rosołku zostało nam jeszcze na jutrzejszy obiad ( jak nigdy). Rodzinkę to ja jednak mam szaloną ; od wczoraj , w kuchni stoi drzewo , i to całkiem spore ; około 2m wysokości. Najprawdziwsze , nazywa się to "śliwa wiśniowa ". Sprezentowali mi na dzień matki , do zasadzenia na działce . Ma piękne ciemnoczerwone liście i na wiosnę ma kwitnąć na różowo . Owoców nie rodzi , jest typowo ozdobną rośliną. Jutro musimy to zataszczyć na działkę i posadzić . Pojęcia nie mam w którym miejscu . Muszę coś doczytać , jakie ma wymagania . Szaleństwo jakieś...
Wieczorny spacer zrobiliśmy sobie nad naszym zalewem . Było dość chłodno , chociaż słonecznie. Przyjemnie się spacerowało.
Taki rosół to poezja. A śliwa wiśniowa jest piękna. Widziałam w naturze. O warunkach nie wiem, bo w Italii jak to w Italii. Nie zmarznie. O rabarbarze marze i muszę w polskim sklepie popytać. Może przywiozą. Uściski
OdpowiedzUsuńŚliwę sąsiadki mają na działce, już dobrze rozrośniętą , ale jakoś nigdy nie widziałam jej kwitnącej . Może nie zwracałam na to uwagi po prostu.
UsuńŁoł! To miałaś kuraka giganta! Ale domowy rosołek bez kuraka - niemożliwe!
OdpowiedzUsuńA rabarbaru w cukrze mam od ubiegłego roku jeszcze kilka słoików!
Rabarbaru tegorocznego mam już 4 słoiki , a wciąż jest go mnóstwo . Może się wysilę i zrobię jakiś syrop do rozpuszczania w wodzie albo herbacie ?
Usuń